Trzeba przyznać, że Blac Chyna ciężko zapracowała sobie na miano skandalistki. Zmianę branży i wstęp na salony byłej striptizerce umożliwiła przyjaźń z Kim Kardashian i związek z bratem Armenki, Robem, którego owocem jest córeczka Dream. Niestety, mimo usilnych prób przebicia się do celebryckiej "pierwszej ligi", ukochana Kardashiana szybko wdała się w konflikt z jego rodziną, skazując siebie na medialny niebyt. Od tamtej pory o 31-latce pisze się głównie w kontekście publicznego prania brudów z byłym oraz dyskusyjnych wyborów modowych.
Mimo mocno nadszarpniętej opinii w oczach Amerykanów, ambitna 31-latka nie ustaje w próbach zwrócenia na siebie uwagi, wciąż inwestując w kolejne zabiegi medycyny estetycznej, które coraz bardziej upodabniają ją do kosmitki. Przed ingerencją skalpela nie powstrzymuje jej nawet pamiętny incydent sprzed dwóch lat, kiedy to jej pośladki eksplodowały w wyniku zbyt dużego ciężaru wypełniaczy.
W piątek znana atencjuszka została przyłapana przez paparazzi w Woodland Hills, gdy w gronie znajomych oczekiwała na wizytę w jednej z przychodni. Mimo panującej w Los Angeles epidemii koronawirusa, celebrytka darowała sobie zachowanie środków ostrożności: na jej pozbawionej makijażu twarzy próżno było szukać maski ochronnej.
Tego dnia Chyna postawiła na casualowy look, na który składał się szary kombinezon podkreślający jej "podrasowane" kształty oraz sneakersy. Wisienką na torcie była czerwona peruka z gęstą grzywką.
Myślicie, że Blac Chyna poniesie konsekwencje swojej lekkomyślności?