Ewa Minge należy do wąskiego grona polskich projektantów, którym udało się osiągnąć sukces poza granicami kraju. Oprócz spektakularnej kariery w świecie mody projektantka znana jest ze swojego zaangażowania w działalność charytatywną. Od 2015 roku prowadzi własną fundację Black Butterflies, która pomaga osobom walczącym z nowotworem.
Zobacz: Refleksyjna Ewa Minge wspomina młodość i pokazuje zdjęcie sprzed 30 lat: "Młoda, piękna i naiwna"
Minge aktywnie działa w mediach społecznościowych, w których chętnie komentuje wydarzenia ze świata show biznesu, a czasem nawet pozwala sobie na krytykę osób z branży. Projektantka przez lata musiała zmagać się z licznymi komentarzami na temat swojego wyglądu. Ewa wielokrotnie zarzekała się, że jej rysy twarzy są w dużej mierze efektem zmagań z wrodzoną wadą wątroby. Zmęczona ciągłymi domysłami dziennikarzy postanowiła udowodnić w sądzie, że nie poddała się żadnym operacjom plastycznym.
Patrząc na osobiste doświadczenia projektantki, trudno się dziwić, że jest ona szczególnie wrażliwa na internetowy hejt. Dlatego też swój najnowszy instagramowy wpis postanowiła w całości poświęcić niepochlebnym komentarzom, z jakimi na co dzień zmagają się przedstawiciele show biznesu.
Co jakiś czas pojawiają się w sieci zdjęcia gwiazd bez makijażu zrobione z kubła na śmieci, ze studzienki ściekowej czy innego ścierwa. Zrobione tak, żeby złapać, jak człowiek (gwiazda też człowiek) żuje, dłubie w nosie, czy idzie do dentysty. Szanowne gremium czytelników komentuje później... alkoholiczka, pijaczka, twarz jej się rozjeżdża, potwór, monstrum itp. Jeżeli szanownemu czytelnikowi się wydaje, że dojrzała kobieta wygląda od świtu do nocy jak pączek róży, to szanowny czytelnik niech spojrzy świtem w lustro - rozpoczęła swój obszerny wywód Minge.
Projektantka zwróciła uwagę, że większość celebrytów nieustannie musi zmagać się z wygórowanymi oczekiwaniami społeczeństwa. Ich wizerunek często jednak jest iluzją budowaną właśnie na potrzeby przekazu medialnego.
Nie jesteśmy inni, sprzedajemy iluzję, to fakt, nasza wina, ale dlaczego? Świat od dekad promuje taki wizerunek gwiazdy. Nierealna, idealna, photoshop na śniadanie. Szczęśliwa, bez grama porażki, a na końcu...samobójstwo lub psychiatryk i zdziwienie! Przecież miał/a sławę, kasę !!! Ale brak wolności, normalności i przyzwolenia na bycie brzydkim, zmęczonym lub tylko niedoskonałym - zauważyła Ewa Minge.
Przy okazji Ewa przyznała, że sama zmaga się z wieloma problemami zdrowotnymi, które często utrudniają jej normalne funkcjonowanie. Jednocześnie Minge uważa, że jako osoba znana nie może pozwolić sobie na publiczne okazywanie słabości.
(...) Na śniadanie garść tabletek, hormony, witaminy, suplementy - doktor każe! Uzupełniać, uzupełniać!!! Wątroba moja staje dęba, odrzuca połowę złotych pigułek. Odrzuca czasem spektakularnie! Konsekwencje? Wszystkie możliwe. Ból i zawroty głowy, poty, uderzenia gorąca, zmienność drastyczna nastrojów, suchość skory, poranna objętość ciała na granicy balona. Ale co tam, kobieta to waleczna istota, więc skacze w to nowe życie i walczy. Jak jest anonimowa pół biedy, ale z tej popularnej zrobi opinia publiczna potwora. Najlepiej więc nie wychodzić na ulicę, żeby w drodze do dentysty nie zostać zaatakowanym - stwierdziła projektantka.
Na zakończenie swojego obszernego wpisu Mige przyznała, że idealny wygląd zwyczajnie nie istnieje. Dlatego też jej samej również zdarza się korzystać z pomocy specjalistów czy upiększać zdjęcia przy pomocy filtrów.
(...) Doczepiam włosy, rzęsy miałam ostatnio tydzień doczepione, bo alergia na klej je zabiła razem z moimi, co widać na zdjęciu. Puchnę rano jak balon od lat, bez klimakterium. Mam piegi, zmarszczki i wiotką skórę. Chodzę regularnie od roku do @drplatkowska, walczę domowymi sposobami i używam filtru w aparacie. Dlaczego? Bo lubię! Mam resztki makijażu permanentnego, którego szczerze żałuję. Ideał nie istnieje - podsumowała swój post projektantka.
Zgadzacie się z przemyśleniami Ewy Minge?
Zobacz również: Ewa Minge krytykuje damską bieliznę modelującą pośladki: "Po rozpakowaniu zamiast kota BYŁA JASZCZURKA"