Jeszcze kilka miesięcy temu mogło się wydawać, że marka odzieżowa Jessiki Mercedes zostanie zamknięta, zanim jeszcze zdąży na dobre się rozkręcić. Wszystko przez głośną "aferę metkową". Okazało się bowiem, że pod przykrywką produktów "made in Poland" blogerka sprzedawała swoim klientom t-shirty szyte za bezcen w Maroko, które w Polsce były jedynie zdobione.
Ostatecznie udało się zażegnać kryzys. Większość jej fanów albo zapomniała, albo wybaczyła tę solidną wpadkę, dzięki czemu Jessica Mercedes mogła wrócić do projektowania kolejnych kolekcji. Najnowsza odsłona jej twórczej fantazji miała premierę zaledwie kilka dni temu i już zdążyła narobić sporo zamieszania.
Tym razem zdaje się, że fani marki Veclaim są rozczarowani składem ubrań, które próbuje sprzedać im panna Mercedes za wcale nie okazyjne ceny. Zdecydowanie najwięcej szumu zrobił płaszcz SOHO składający się w 97% z poliestru i 3% wełny. Cena? 780 polskich złotych.
Niezadowolenie jakością oferowanych produktów internauci starali się wyrazić w sekcjach komentarzy pod postami na oficjalnym profilu instagramowym marki.
Praktycznie sam poliester… po takiej marce i cenie spodziewałam się czegoś lepszego.
Mój komentarz odnośnie tej samej kwestii usunęli - naprawdę podobają mi się ubrania Veclaim, rozumiem założenia marki, ale to naprawdę słabe zagranie w czasach, gdy jesteśmy na dobrej drodze ku modzie ekologicznej.
Spoko, że szyjecie w Polsce, ale szycie zimnego płaszcza z poliestru… No spodziewałabym się mieszanki wełny z czymś, a nie czegoś takiego… Nawet, jakby miało być drożej, to spodziewam się lepszej jakości po marce "premium", do której Veclaim aspiruje - mogliśmy przez moment przeczytać pod zdjęciami nowej kolekcji.
Faktycznie, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszelkie negatywne wpisy zaczęły znikać z profilu marki. Nie uszło to uwadze niezadowolonych instagramowiczów.
Serio usuwanie komentarzy i blokowanie ich? Niczego się nie nauczyliście.
Wszyscy już wiedzą, że sprzedajecie za 800 złotych płaszcz 97% poliester. Tyle było płaczu, zero zmian - pisała jedna z fanek w komentarzu, który też zdążył już zniknąć jak kamfora.
Czy szykuje się nam kolejna odsłona słynnej "afery metkowej"?