Od środowego wieczoru tematem numer jeden w polskim show biznesie jest bez wątpienia głośny film Sylwestra Latkowskiego. Choć sam dokument nie wniósł do wiedzy zainteresowanych tematem nic nowego, bowiem jego fabuła skupia się głównie na samobójstwie 14-letniej Anaid, prawdziwa gratka rozegrała się podczas zorganizowanej po emisji debacie. Podczas spotkania na żywo reżyser zwrócił się bezpośrednio do celebrytów, którzy bywali w Zatoce Sztuki i nawoływał do zabrania głosu. Oberwało się między innymi Natalii Siwiec, Radosławowi Majdanowi czy Borysowi Szycowi.
W Nic się nie stało pojawiła się także postać Blanki Lipińskiej, która postanowiła dołączyć do koleżanek i kolegów z branży i wydać oświadczenia w sprawie. 35-latka w odróżnieniu od reszty zrezygnowała z pisemnego komentarza i od razu po przebudzeniu zabrała głos za pośrednictwem InstaStories.
Dzień dobry, moi kochani. Mam nadzieję, że to będzie cudowny dzień, choć na razie się na to nie zapowiada… - zaczyna jeszcze zaspania "Blania".
Obudziłam się… i tak, oglądałam reportaż Pana Latkowskiego i powiem Wam tak: Mój wizerunek, jak i innych osób publicznych został tam użyty tylko i wyłącznie po to, żebyście spojrzeli na ten dokument - stwierdza "skromnie", podkreślając, że ukazanie jej osoby w filmie niczego sensownego do niego nie wnosi:
Zobaczcie, że te zdjęcia niczego do tego dokumentu nie wnoszą. To się nazywa manipulacja. Chciałam powiedzieć tylko, że ja nigdy nie ukrywałam moich konotacji z Zatoką Sztuki, bo nigdy nie miałam nic do ukrycia. Gdybym miała, to raczej w mojej pierwszej książce nie znalazłby się opis tego, że byłam menedżerem klubów nocnych. Każdy ma jakąś pracę, byłam też menedżerem hoteli - kontynuuje.
Według Lipińskiej ona sama znalazła się w produkcji Latkowskiego tylko ze względu na to, że jest osobą rozpoznawalną:
Chciałam tylko powiedzieć, że ja w tamtym czasie nie byłam celebrytką, ale teraz jestem i się klikam, i dlatego moje zdjęcie zostało tam użyte dwa razy. Zostało tam użyte moje zdjęcie, co ono wniosło do tego materiału? Nic. Co wniosło zdjęcie Natalii Siwiec? Nic. Ale zostało użyte dlatego, że my się teraz klikamy, dzięki czemu Wasze oczy zostały zwrócone na ten dokument. To się nazywa manipulacja - tłumaczy partnerka Barona i bezpośrednio zwraca się do reżysera:
Panie Latkowski, ja nie mam Panu nic do powiedzenia w tej sprawie. Ja nic nie wiem, więc co ja mam Panu powiedzieć? - zapewnia i dodaje na zakończenie:
Chciałam jeszcze tylko powiedzieć, że samobójstwo tej dziewczynki miało miejsce w marcu 2015 roku, a ja przeprowadziłam się do Sopotu w lipcu 2015 roku.