Ostatnia środa ma szansę zapisać się w historii polskich mediów jako dzień, który na zawsze zmienił oblicze rodzimego show biznesu. Po emisji dokumentu Nic się nie stało, w debacie na żywo reżyser Sylwester Latkowski z nazwiska wymienił gwiazdy, które jego zdaniem zamieszane były w działalność klubu, w którym funkcjonować miała pedofilska szajka. Bohaterami oskarżeń Latkowskiego zostali m.in. Borys Szyc, Jarosław Bieniuk, Kuba Wojewódzki i Radosław Majdan.
Podczas dyskusji dziennikarz zaznaczył, że nieprzypadkowo na miejsce prowadzenia telewizyjnej dyskusji wybrał skwer przed Dworcem Centralnym w Warszawie. To właśnie tam w 2002 roku policja rozbiła gang pedofilów korzystających z usług nieletnich, męskich prostytutek. Latkowski twierdzi jednak, że nie oskarżono w tej sprawie wszystkich winowajców.
Krzysztof Zanussi wybrnął ze sprawy Dworca Centralnego. (...) Wszyscy wiedzą, że ta sprawa dotyczyła jego. (...) Oto chłopcy, którzy zdecydowali się mówić, zostali wywiezieni z Warszawy, jak wrócili, to już nie chcieli mówić. Najgłośniejszą sprawą dotyczącą pedofilii w naszym kraju zajmował się posterunek na Dworcu Centralnym - mówił dziennikarz na antenie TVP1.
Trafiłem do 16-letniego chłopca, z którego skorzystał Krzysztof Zanussi, ale to już nie jest pedofilia. Ja trafiłem na czarną listę środowiska filmowego. Jak zacząłem robić film, to zdjęto mi felietony w "Polityce", bo się bano. Żądali od Niny Terentiew, żeby pokazała ten film przed emisją. Ona się nie zgodziła. Później ten film schowano. (…) To była sprawa chłopców z Żurawiej. Tam mieściły się lokale "warszawki" i tam miłośnicy chłopców wychodzili i brali tych chłopców. Nie sprawdzali dowodów osobistych - zdradził Latkowski.
Czy 80-letni reżyser odpowie na stawiane mu zarzuty?