Sylwester Latkowski skutecznie wywołał w mediach prawdziwą burzę. Premiera filmu Nic się nie stało i zorganizowana po niej debata wzbudziły gorącą dyskusję wśród internautów i dziennikarzy. Do sprawy stopniowo odnoszą się też osoby, pod których adresem padły ze strony reżysera oskarżenia.
Wokół filmu Latkowskiego zdecydowanie nie brakuje kontrowersji. Jeszcze przed szumną premierą na antenie TVP uważany był on za "odpowiedź" mediów publicznych na inną głośną produkcję pod tytułem Zabawa w chowanego. Podczas gdy Tomasz i Marek Sekielscy zwrócili uwagę na problem pedofilii wśród duchownych, Latkowski skupił się na próbach rozwikłania zagadki sopockiej Zatoki Sztuki.
Przypomnijmy: "Nic się nie stało". Zdeterminowany Sylwester Latkowski ujawnia: "Próbowano mnie PRZEKUPIĆ I ZASTRASZYĆ"
Premiera Nic się nie stało miała miejsce w środę wieczorem na antenie Telewizji Polskiej. Zaraz po emisji w sieci pojawiły się pierwsze komentarze na temat tego, jak efekty pracy Latkowskiego oceniają internauci i publicyści. Choć spodziewano się, że dokument może zagrozić popularności konkurencyjnej produkcji braci Sekielskich, to wygląda na to, że mogą oni spać spokojnie.
Komentarze internautów w przeważającej większości nie przemawiają na korzyść reżysera, a z ich relacji można wywnioskować, że produkcja okazała się "odgrzewanym" tematem, którego nie poparto żadnymi rzetelnymi dowodami ani argumentami. Podobnego zdania są dziennikarze i publicyści, którzy nie zostawiają na filmie Latkowskiego suchej nitki.
Historia znana. Wielokrotnie (dużo lepiej) opowiedziana. Wierzę, że żadne środowisko nie jest wolne od pedofilii. Także celebryckie. Tyle że tu nie ma na to cienia dowodu. Koszmarnie zły film - twierdzi Igor Sokołowski z TVN24.
Za dużo inscenizacji, nierówna narracja, odczytywań zeznań. Szkoda - wtóruje mu Marcin Makowski z Do Rzeczy.
Jaka była wina Tomasza Iwana, Borysa Szyca, Liroya, Nergala, Skiby, Wojewódzkiego? Byli na imprezach w tym lokalu. Coś więcej? - dopytywał z kolei dziennikarz sportowy Marcin Malawko.
Na problem Latkowskiego ze sprawnym prowadzeniem narracji zwrócił uwagę również Wojciech Wybranowski, także dziennikarz Do Rzeczy.
Smutny ten film, ale moim zdaniem mógł być lepiej zrobiony. Porusza bardzo poważny problem - przemocy seksualnej i wykorzystywania nieletnich dziewcząt - który jednak gdzieś się rozmywa w tle filmu. (...) Mam wrażenie, że cały mechanizm tworzenia uzależniania tych młodych dziewcząt przez Krystka był nieczytelnie pokazany. I zupełnie zabrakło ukazania tej bierności państwa: policji i prokuratury - pisze.
Na temat dokumentu Latkowskiego wypowiedziała się też Karolina Korwin Piotrowska.
Sylwester Latkowski ma albo dużo kasy na ogromne odszkodowania, albo dowody na winę osób, które wymienił z nazwiska. Raczej nie chcę myśleć, że zwariował. Gdzie dowody, nagrania, cokolwiek? Na razie to jest publiczne niszczenie ludzi i rozpętanie nagonki, bo lincz się zaczął, stosy płoną. Bez dowodów - czytamy.
Nie brakuje też opinii na temat tego, że komentarze, które padły podczas debaty po filmie, były mocniejsze od samego dokumentu. To właśnie w łączeniu na żywo Sylwester Latkowski wymienił kilka nazwisk celebrytów, którzy już mu odpowiedzieli, bądź dopiero się do tego przygotowują. Inni twierdzą również, że temat był opisywany - i to o wiele ciekawiej - już wiele razy.
Kręcąc film, Latkowski miał pecha. Gdzie nie poszedł, tam albo nikogo nie było, albo było już zamknięte. Temat jest oczywiście ważny, wszystko to dawno już zostało opisane przez media. Również przez Latkowskiego. Anonimowe wypowiedzi z offu i zdjęcia celebrytów z Facebooka nie zrobią filmu - irozinował Jacek Harłukowicz z Gazety Wyborczej.
A jakie Wy macie wrażenia po seansie?