We wtorek dotarła do nas informacja o śmierci Elżbiety Zającówny. Na oficjalnym profilu ZASP na Facebooku znalazł się krótki komunikat, w którym pożegnano aktorkę. Przyczyna śmierci gwiazdy znanej przede wszystkim z serialu "Matki, żony i kochanki", nie została podana do publicznej wiadomości. Zającówna miała 66 lat.
Z wielkim smutkiem i niedowierzaniem żegnamy naszą koleżankę Elżbietę Zającównę, członkinię ZASP-u, absolwentkę krakowskiej PWST, którą ukończyła grając Dziewczynę i Bajaderę w przedstawieniu dyplomowym "Pieszo" Mrożka. Wielką popularność przyniosły jej role Natalii z filmu "Vabank" i "Vabank II" czy Hankę Trzebuchowską w serialu "Matki, żony i kochanki" Juliusza Machulskiego, u którego zagrała też Aktorkę Krystynę w obrazie "V.I.P", czy Strażniczkę w blokhauzie w "Seksmisji". Aktorka warszawskich teatrów: Syrena, Na Targówku, Komedia i Bajka, Teatru Nowego w Łodzi, czy Teatru Miejskiego w Lesznie. Ostatnią premierę zagrała w sztuce "Freda i Zuza" Meggi W. Wrightt pokazanej w Promie Kultury na Saskiej Kępie. W jednym z wywiadów powiedziała: "Uwielbiam się śmiać, uwielbiam wesołych ludzi. Tak właśnie chcę żyć…". I taką Cię zapamiętamy. Żegnaj Elu! - czytamy.
Elżbieta Zającówna miała wszelkie predyspozycje, aby odnieść sukces w branży filmowej. Po narodzinach córki Gabrieli, która jest owocem jej związku z Krzysztofem Jaroszyńskim, postanowiła jednak skupić się na obowiązkach domowych i wychowywaniu dziecka. Od 2008 roku pojawiła się jedynie w trzech produkcjach. Zakulisowe informacje sugerowały, że przyczyną była choroba związana z zaburzeniami krzepliwości krwi.
Kiedy poważnie zachorowałam, zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze. Zmieniło się moje podejście do zawodu. Powiedziałam sobie, że nie będę umierać na scenie - powiedziała cytowana przez "Vivę!".
Ostatni publiczny występ aktorki miał miejsce w grudniu 2022 roku, kiedy wzięła udział w koncercie "Sweet sixty, czyli słodka sześćdziesiątka" z okazji 30-lecia działalności artystycznej Kwartetu Rampa.
Rodzinie składamy kondolencje.