Za sprawą "niefortunnego" wpisu o strażnikach granicznych, w którym wzburzona Barbara Kurdej-Szatan określiła ich mianem "morderców", uwielbiana niegdyś aktorka doprowadziła do tego, że jej kariera zawisła na włosku.
W obliczu medialnej afery, która w mgnieniu oka urosła do niebotycznych rozmiarów, Basia postanowiła na jakiś czas usunąć się w cień i przeczekać burzę. Ten moment nie potrwał jednak zbyt długo...
Zdaje się, że eksulubienica Polaków nie porzuciła jeszcze nadziei, że uda jej się podreperować zszarganą reputację i złożyła ostatnio wizytę u Żurnalisty, by poruszyć kilka istotnych kwestii w jego popularnym podcaście. Na wstępie Kurdej-Szatan poskarżyła się na - jak twierdzi - nieprawdziwe insynuacje, jakoby od listopada podejmowała się kolejnych desperackich prób ratowania wizerunku.
Zawsze angażowałam się w przeróżne akcje charytatywne i jak wrzuciłam coś, to akurat dotyczyło sprzedaży kalendarza dla ośrodka preadopcyjnego w Otwocku, to oczywiście pierwsze komentarze były, że to ocieplanie wizerunku. Tylko że ja mam gdzieś ocieplanie wizerunku, bo ja nie muszę sobie ocieplać wizerunku. Nawet nie mam ochoty tego robić, bo wyjątkowo długo miałam naprawdę mocno ciepły wizerunek, który mnie często irytował. I wcale nie żałuję, że się wydarzyło, jak się wydarzyło, a ocieplanie wizerunku mam naprawdę w d*pie.
36-latka jest teraz celem ciągłych ataków w sieci. Basia nie ukrywa, że nie znosi obecnej sytuacji zbyt lekko.
Mnóstwo jest hejterów, którzy mają fejkowe konta i robią to tylko dla hejtu. Ale mnóstwo też jest takich osób, które cieszą się z nieszczęścia innych. Zwłaszcza jeżeli komuś zazwyczaj dobrze szło, no to teraz: "Dobrze, dociśniemy ją, niech ma głupia s*ka".
Aktorka poruszyła też temat jej głośnego zwolnienia z TVP, o którym Jacek Kurski osobiście poinformował internautów za pośrednictwem Twittera. Okazuje się, że Kurdej-Szatan wiedziała o planach prezesa zarządu Telewizji Polskiej od dawna, a emocjonalny wpis celebrytki był dla niego tylko pretekstem.
Pan Kurski to już dawno chciał mnie wypi*przyć z TVP tak całkowicie. On już dawno mnie wywalił tak naprawdę. Teraz mnie tak całkiem wyrzucił, bo po prostu wyrzucił mnie z serialu "M jak miłość", który jest w tej telewizji od 20 lat, przeżył wiele rządów i to jest dziwne. To jest wkurzające, że ktoś, kto nie był od początku serialu i tak sobie decyduje za producenta. Nie dałam się sterować, więc mnie zwolnili.
Gwiazda zapewnia, że wbrew pogłoskom wcale nie stała się w branży persona non grata. Twierdzi, że konkurencyjne stacje o nią zabiegają i już niebawem znów będziemy mogli znów zobaczyć ją na małym ekranie.
Wtedy jak przestałam prowadzić programy w TVP, to od razu dostałam propozycję prowadzenia sylwestra w Polsacie i od razu byłam w "Tańcu z gwiazdami", dostałam też propozycję prowadzenia sylwestra w TVN. Z TVN mam tak, że od dłuższego czasu są takie podchody z jednej i z drugiej strony, ale jeszcze się nie do końca ziściło. Aczkolwiek w jednej stacji wzięłam udział w jednym projekcie, w programie, który prowadziłam, ale emisja tego będzie dopiero za parę miesięcy, także nie mogę więcej zdradzać.
Choć Basia ma doświadczenie w roli konferansjerki, znacznie lepiej odnajduje się na scenie. Dlatego też liczy na więcej tego typu ofert.
W TVN miałam też inną propozycję, prowadzenia Dzień Dobry TVN. Po tym jak prowadziłam różne programy w TVP, bardzo mocno ludzie mnie kojarzyli jako prowadzącą. Bardzo to kocham. Uwielbiam prowadzenie. Ale jednak skończyłam studia aktorskie i najbardziej spełniam się tak wewnętrznie, artystycznie, kiedy jestem na scenie, kiedy gram. Bałam się, że już by za daleko przesunęła się granica między artystką a prowadzącą. A ja jednak się czuję i chcę być artystką.
Wierzycie w zapewnienia Basi, że nie zależy jej na ociepleniu wizerunku?