Edyta Górniak wyraźnie przeżywa ostatnio duchową (i wizerunkową) transformację. Piosenkarka coraz bardziej zagłębia się w tematy duchowości, a kolejne "lajwy" na Instagramie stały się dla niej sposobnością do dawania fanom złotych rad. Jeszcze niedawno szykowała się na spotkanie z kosmitami i polecała, aby "zresetować umysł".
O ile górnolotne wywody na temat duchowości i bycia "świetlistą istotą" można uznać za jej prywatną sprawę, to nieco inaczej wygląda sprawa jej kontrowersyjnych teorii na temat pandemii koronawirusa, którymi zechciała się podzielić ze światem. W przeszłości Edyta Górniak nazywała już światową epidemię "grubym scenariuszem", krytykowała noszenie maseczek i ochoczo rozsiewała teorie spiskowe.
Teraz Edyta ma za sobą kolejny "lajw" na Instagramie, a więc do dotychczasowych wywodów dołączyła kolejne, zresztą równie zaskakujące. Na początek jednak troskliwie zapytała obserwujących o samopoczucie. Oczywiście w charakterystycznym dla siebie stylu.
Czy wam też dokuczają energie? Takie zawirowania energetyczne są w tej chwili, rozszczepienia częstotliwości od 11 kwietnia - zaczęła.
Dalej Edyta przeszła już do rzeczy, a na pierwszy ogień poszły rzekome przeprosiny od osób, które w listopadzie krytykowały ją za głoszenie kontrowersyjnych teorii na temat leżących w szpitalach statystów. Sama piosenkarka odcinała się potem od własnych słów, a część zablokowanych przez nią internautów miała teraz słać do niej maile z przeprosinami. Górniak zapewnia, że ich słowa są "szczere" i "następuje przełom".
Kochani, dostałam do biura wiele maili i chciałam o nich wspomnieć. Pamiętacie taki duży atak na mnie... Zmanipulowanie moich słów i taki abstrakcyjny atak na mnie, po tym, jak mówiłam o różnych rzeczach w listopadzie. (...) Mówię o tym dlatego, że ja wtedy w listopadzie zablokowałam kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt kont. Wyobraźcie sobie, że dostałam maile od tych osób, które nie mogły wejść na konto, z przeprosinami. I to takie szczere. Mam na myśli osoby, które kilka miesięcy temu były w dużej nieżyczliwości, bo w braku wiedzy. Teraz tę wiedzę posiadacie, już nie tylko ode mnie, ale z wielu źródeł (...) Różne decyzje, które zapadły, nie były oparte o troskę o człowieka i jego bezpieczeństwo, aby to decyzje biznesowo-polityczne. Wielu z nas czuło to intuicyjnie. Jestem szczęśliwa, że wreszcie następuje przełom - cieszyła się.
Rzekoma "transformacja" byłych (?) krytyków skłoniła Edytę do zabrania głosu w tej sprawie po raz kolejny. Tym razem stwierdziła, że maski mają wymiar "symboliczny", jednak nie raczyła poinformować, co miałyby symbolizować, kierując się zasadą "kto ma wiedzieć, ten wie". Twierdzi też, że noszenie maseczek nie ma sensu, o czym mówią "specjaliści". Niestety tu też nie zdradziła, kogo ma na myśli.
Dzisiaj wszyscy głośno przyznają, że maski są wyłącznie symboliczne. Jaki to symbol, nie będę tutaj mówić, bo nie chcę wprowadzać negatywnej aury. Dla tych, którzy są świadomi, wiecie, co oznacza zakrycie czyichś ust. Nie ma jednak żadnych dowodów medycznych, które mogłyby udowodnić, że to wpływa na nasze bezpieczeństwo, zdrowie. Fajnie, że mówią o tym fachowcy - odpływała.
Jej słowa oczywiście stoją w całkowitej sprzeczności z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia, a maseczki nigdy nie miały "wpływać na nasze zdrowie", tylko zmniejszyć szanse na ewentualną transmisję wirusa. Nie mogło też zabraknąć tematu pandemii, teraz utytułowanego przez Edi "hipnozą".
Witajcie w świecie świadomych, uśmiechniętych, rozumiejących to, co się wydarzyło na świecie. To jest rodzaj hipnozy, która miała za zadanie uśpić naszą czujność do tego stopnia, żebyśmy nie zwrócili uwagi na wiele innych, prawdziwych wątków - postawiła sprawę jasno.
Zaskakują Was jeszcze jej słowa?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!