Protesty po śmierci George'a Floyda rozlały się już po całych Stanach Zjednoczonych, a administracja Trumpa ewidentnie nie radzi sobie z napięciami społecznymi, jakich kraj nie widział od dziesięcioleci. Sfrustrowani rasizmem i niesprawiedliwością ludzie wychodzą też na ulice w wielu europejskich miastach. W Warszawie tłumy zbierają się przed ambasadą USA, jednak największe protesty spod znaku Black Lives Matter na starym kontynencie trwają w Londynie.
Podczas marszu w stolicy Wielkiej Brytanii pojawiła się też Madonna. Co prawda królowa pop jest kontuzjowana, od kiedy nadwyrężyła kolano w czasie swojej ostatniej trasy Madame X Tour, ale nie pozwoliła, by ta mała niedogodność przeszkodziła jej w walce o prawa człowieka. Uśmiechnięta i energiczna 61-latka wspierała się o kulach, a jej bezpieczeństwa nieustannie pilnowało dwóch rosłych ochroniarzy.
Jak donoszą zagraniczne portale, Madonna głośno skandowała na proteście, domagając się sprawiedliwości dla ofiar brutalności policji. Artystka wykrzykiwała hasło: "No justice, no peace", co można przetłumaczyć na "Bez sprawiedliwości nie ma pokoju". W filmach udostępnionych przez fanów na mediach społecznościowych, widać też, że Madonna chętnie rozmawiała z innymi protestującymi i okazywała swoje wsparcie.
Prawdziwa aktywistka?