Pandemia koronawirusa bez wątpienia odmieniła naszą codzienność. W walce przeciwko patogenowi rządzący wytaczają coraz cięższe działa, a każdy dzień to kolejni zakażeni i osoby, które tę walkę przegrały. Ogólnoświatowa epidemia wydała też na świat "nowy szczep" koronasceptycznych celebrytów, którzy z ignorancji uczynili swój sposób na zaistnienie.
Niemal od początku pandemii koronawirusa stało się jasne, że szkodliwe wywody niektórych polskich celebrytów wcale nie skończą się w momencie wynalezienia szczepionki. Od kilku tygodni trwa więc medialna debata między tymi, którzy uznają szczepienia za zasadne i tymi, którzy trwają w postanowieniu kwestionowania zaleceń lekarzy i ekspertów z zakresu wirusologii.
Zobacz też: Dorota Szelągowska podsumowuje koronasceptyków: "Na GŁUPOTĘ niestety jeszcze nie ma lekarstwa"
Gdzieś pośrodku tego szerokiego spektrum stara się balansować Różal, który w obliczu rozpoczynających się właśnie szczepień postanowił zabrać głos na Instagramie. Wytatuowany kick-boxer udostępnił obszerny post, w którym próbuje kwestionować ich zasadność. Stwierdził przy tym, że chętnie się zaszczepi, ale tylko wtedy, gdy jemu i komuś z rządzących... zamienią strzykawki.
Zaczęło się wyszczepianie, jak nazwał to jeden "mundry" od szerzenia nowin. Kilka pytań w związku z tym. Telewizja kłamie, jak to się mówi i pokazała to już nie raz. Jedna mówi, że jest źle, było źle i będzie jeszcze gorzej, a druga było super, jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej i tak w każdej sprawie. (...) Szczepka dobra, szczepka zła, ale co to za szczepka, skoro wszyscy umywają ręce od odpowiedzialności za skutki uboczne i wynalazcy, i ci, co ją polecają? To skoro tak, to już chyba coś nie tak. Pójdę się zaszczepić z rządzącym i w ostatnim momencie niech nam zamienią strzykawki - dywagował.
Dalej niestety przeszliśmy płynnie do narracji rodem ze świata Violi Kołakowskiej, gdzie nie dopuszcza się do głosu "alternatywnych specjalistów" i zakłada, że szczepionka może być zwykłym oszustwem. Jednocześnie Różal zapewnia jednak, że nie ma to nic wspólnego z teoriami spiskowymi...
Dlaczego nie dopuszcza się do głosu prawilnych lekarzy, którzy mają inne zdanie od tych, którzy systemowo mówią to, co trzeba, a inni udowodnili fakty sprzeczne z systemową "mundrością"? (...) Jak mam wierzyć w skuteczność szczepki, skoro nie można ufać nikomu, kto nimi rozporządza, ani mediom, które informują o ich zaj*bistości? Filmy i zdjęcia ludzi szczepiących się też do mnie nie trafiają. Nie chodzi tu o teorie spiskowe, ale skąd mam wiedzieć, czy to na 100 procent jest szczepka, a nie woda fizjologiczna albo witamina A, może to cyrkowa sztuczka z chowającą się igłą do środka podczas nacisku? - błądził w odmętach własnych przemyśleń Marcin Różalski.
Przemawia do Was taka narracja?