Kinga Rusin, odkąd dwa lata temu zakończyła karierę "reporterki bez granic", w pełni poświęciła się rozwijaniu swojej marki kosmetycznej oraz przede wszystkim pasji podróżniczej. Od tamtej pory Kinia bywa w Polsce sporadycznie, a jej instagramowy profil opływa w relacje z kolejnych zagranicznych wypraw.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
51-latka dopiero co eksplorowała Afrykę, gdzie zapuszczała się w ugandyjskie lasy i obserwowała życie dzikich zwierząt w Zambii, a już poleciała odkrywać kolejny zakątek ziemi.
W środę Rusin opublikowała nowy post, z którego wynika, że tym razem zdecydowała się na znacznie mniej wakacyjny kierunek niż zwykle, bowiem udała się na Islandię. Pobyt w nordyckim kraju rozpoczęła od wizyty na Flatey - wyspie położonej w północno-zachodniej części państwa, a tam zafundowała sobie lodowatą kąpiel.
Morski "chrzest" na wyspie naszych islandzkich przyjaciół, tuż pod kołem podbiegunowym - pisze pod zdjęciami i nagraniem, na którym przyodziana w strój kąpielowy i czapkę stoi uśmiechnięta w wodzie po pas.
Tradycja to tradycja - kontynuuje świeżo upieczony mors i wyznaje, że wchodząc do wody, zawalczyła ze swoimi słabościami:
Dodam tylko, że nie znoszę zimnej wody (ta miała 5 stopni Celsjusza!), ale robiłam wszystko, żeby nie dać tego po sobie poznać. Należę teraz oficjalnie do rodziny - kwituje dumna z siebie celebrytka.
Fajnie? Jesteście ciekawi kolejnych przygód podróżniczki Kini?