Nina Tyrka była niegdyś jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w świecie "Tańca z gwiazdami". Media pisały o niej nie tylko w kontekście jej tanecznych występów z Norbim czy Marcinem Millerem z grupy Boys, ale również o jej związku z Agustinem Egurrolą, który niestety zakończył się w 2015 roku. Dziś to, co łączy tę parę, to ich córka Carmen, która obecnie jest już nastolatką.
Po tym, jak Nina Tyrka zdecydowała się na rozstanie nie tylko z Agustinem Egurrolą, ale również z parkietem "Tańca z gwiazdami", media przestały o niej tak głośno mówić. Jednak okazało się, że to tylko chwilowa cisza, ponieważ w 2020 roku tancerka powróciła do mediów. Powodem był fakt, że z powodu pandemii musiała się przebranżowić i otworzyła sklep z warzywami razem ze swoim bratem.
ZOBACZ: Magda Gessler z empatią o sugestiach, że 15 złotych to wygórowana cena za pączka: "MAM TO W D*PIE"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pochodzimy z rodziny, która od lat zajmuje się sprzedażą warzyw. Zarówno nasza mama, jak i tata są w tym biznesie od lat - powiedział jej brat, Piotr Tyrka, w programie "Dzień dobry TVN".
Wygląda na to, że Nina podjęła dobrą decyzję, ponieważ jej sklep "Zieleniak" na warszawskim Wilanowie nadal działa i prosperuje pod czujnym okiem rodzeństwa. Dziennikarka Plejady postanowiła odwiedzić sklep, aby zaopatrzyć się w świeże warzywa i owoce. To, co zobaczyła na miejscu, było dla niej dużym zaskoczeniem.
Nina Tyrka wraz ze swoim bratem otworzyła sklep z warzywami. Ceny w "Zieleniaku" mogą zaskoczyć
Dziennikarka zauważyła, że oferowane produkty są bardzo dobrej jakości. Jak twierdzi, "większość warzyw wyglądała tak, jakby właśnie przyjechała z pola czy ze szklarni". Niestety, podobnie jak w przypadku wielu innych projektów prowadzonych przez celebrytów, ceny mogą być zaporowe dla wielu osób.
Portal informuje, że za kilogram pomidorów w sklepie Niny trzeba zapłacić aż 40 złotych, a za kalafiora 13 złotych. Ale to nie koniec: gruszki kosztują 10 złotych za kilogram, jabłka 6, a kiwi - 6,5 za sztukę. Można także kupić bataty za 17 złotych za kilogram oraz ziemniaki za 4,5. W ofercie sklepu znalazły się także inne produkty, takie jak zakwasy, ryba po grecku czy różne przetwory.
Za kalafiora zapłaciłam 13 zł. Zazwyczaj to warzywo na bazarku kosztuje połowę tej kwoty. Rozumiem rosnące ceny i inflację, ale 40 zł za kg pomidorów to naprawdę dużo - czytamy.
Dziennikarka zaznaczyła, że ceny poszczególnych produktów "spowodowały u niej gęsią skórkę" i prawdopodobnie nie odwiedzi tego miejsca ponownie z tego powodu.