Na początku miesiąca mediami wstrząsnęła wiadomość o poważnym wypadku, jakiemu uległ Jeremy Renner. Aktor znany z takich filmów jak m.in. "Hawkeye", "Avengers" czy "American Hustle" doznał poważnych obrażeń podczas obsługi pługu śnieżnego. 52-latek chciał odzyskać kontrolę nad poruszającą się bez kierowcy maszyną, co w efekcie poskutkowało "tępym urazem klatki piersiowej i urazami ortopedycznymi".
Jeremy zdążył już zabrać w sprawie głos, a nawet opublikować kilka szpitalnych kadrów. Choć jego stan jest stabilny, nie obyło się bez rehabilitacji. Jak bowiem wyznał, feralnego dnia złamał ponad 30 kości.
Zobacz też: Jeremy Renner pokazał zdjęcie z rehabilitacji: "Te ponad 30 złamanych kości ZROŚNIE SIĘ I WZMOCNI" (FOTO)
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mimo że od wypadku minęły już trzy tygodnie, na jaw wciąż wychodzą nowe fakty. Według najświeższych ustaleń do sytuacji doszło, gdy gwiazdor próbował ratować siostrzeńca. Z opublikowanego przez CNN raportu biura szeryfa hrabstwa Washoe w Nevadzie wynika, że Renner pojechał pługiem pomóc krewnemu wyciągnąć z zaspy samochód. Podczas tej czynności ratrak zaczął się niebezpiecznie staczać. W tym momencie aktor postanowił wyskoczyć z maszyny i ostrzec siostrzeńca.
Ratrak Pistenbully zaczął się ślizgać, powodując, że Renner wysiadł z pojazdu bez zaciągnięcia hamulca awaryjnego - dowiadujemy się z dokumentu. Chociaż Pistenbully miał pewne problemy mechaniczne, na podstawie naszej kontroli mechanicznej uważa się, że hamulec postojowy uniemożliwiłby poruszanie się pojazdu do przodu.
Z dalszej części raportu dowiadujemy się, że Jeremy chciał ochronić syna siostry przed spadającym pługiem. Niestety, ostatecznie sam został przez niego przejechany. Wskazano również, że Pistenbully nie był w pełni sprawny:
Kontrolka hamulca w kabinie ratraka nie działała, a problemy mechaniczne mogły być przyczyną wypadku.
To właśnie siostrzeniec gwiazdora pomagał mu do czasu przybycia medyków.