Fani Madonny od kilku dni drżą ze strachu, a wszystko przez stan zdrowia ich idolki. W środowy wieczór zagraniczne media poinformowały, że artystka została hospitalizowana i przewieziona na OIOM po tym, jak znaleziono ją nieprzytomną. Portale plotkarskie pisały również o konieczności intubacji i przerażonej rodzinie wokalistki. Warto podkreślić, że na ten moment jedyna oficjalna informacja o kondycji królowej popu to oświadczenie jej menadżera. Guy Oseary przekazał, że gwiazda nabawiła się poważnej infekcji bakteryjnej, a jej trasa koncertowa, która miała rozpocząć się 15 lipca, zostaje tymczasowo wstrzymana.
W sobotę, 24 czerwca, u Madonny rozwinęła się poważna infekcja bakteryjna, która doprowadziła do kilkudniowego pobytu na oddziale intensywnej terapii. Nadal jest pod opieką medyczną. Oczekujemy jej pełnego powrotu do zdrowia. W tej chwili będziemy musieli wstrzymać wszystkie zobowiązania, w tym trasę koncertową. Wkrótce podamy więcej szczegółów, w tym nową datę rozpoczęcia trasy i przełożonych koncertów - pisał menadżer Madonny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowe informacje na temat stanu zdrowia Madonny
Promyczkiem nadziei dla sympatyków Madonny okazały się z pewnością słowa jej przyjaciółki, która krótko poinformowała, że artystka "czuje się dobrze". O zupełnie innym scenariuszu pisze z kolei portal Page Six. Źródło miało przekazać serwisowi, że Madonna podobno nadal walczy z chorobą, mimo że została wypisana ze szpitala. TMZ wskazuje natomiast, że artystka "wymiotuje w niekontrolowany sposób i jest przykuta do łóżka w swoim domu w Nowym Jorku".
Zagraniczne redakcje spekulują, że za drastycznym pogorszeniem stanu zdrowia Madonny stoją katorżnicze próby do jej nowej trasy koncertowej "Celebration Tour". W serwisie Page Six można przeczytać m.in. o 12-godzinnych treningach przez tournée i ignorowaniu przez 64-letnią wokalistkę pojawiającej się od miesiąca gorączki.