Doda i Emil S., którzy pobrali się w 2018 roku, z czasem postanowili wspólnie prowadzić interesy i zajęli się produkcją filmów. Efektem ich działań były "Pitbull. Ostatni pies" oraz "Dziewczyny z Dubaju". W 2019 roku "Puls Biznesu" donosił o pierwszych problemach założonej przez nich spółki. Jak informował dziennik, Ent One Investments miała zostać oskarżona o oszustwo, ponieważ małżeństwo nie rozliczyło się z zysków z inwestorami.
Kilka miesięcy później ten sam dziennik przekazał, że małżeństwo jest ścigane przez komornika właśnie w tej sprawie. Okazało się, że odzyskanie jakichkolwiek pieniędzy może być bardzo trudne, ponieważ spółka Ent One Investments... już do nich nie należy. Wszystkie środki trafiły do maltańskiej spółki Ent One Studios, którą para założyła kilka miesięcy wcześniej. Prokuratura uznała to za próbę udaremnienia zaspokojenia wierzycieli.
ZOBACZ: Doda i Emil Stępień UKRYWAJĄ MAJĄTEK? Przekazali firmę kobiecie poszukiwanej przez prokuraturę...
Teraz Doda i jej były mąż ponownie zostali bohaterami obszernego tekstu, który został opublikowany przez "Puls Biznesu". Według ustaleń dziennikarzy prokuratura zabezpieczyła już blisko 11 mln zł z ich majątku na poczet wierzycieli, którzy byli inwestorami filmów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Emil S., mimo licznych zarzutów, początkowo nie został aresztowany dzięki poręczeniu majątkowemu wynoszącym 4 mln złotych. Nie była to gotówka, a hipoteka. W tym celu zabezpieczono dwa lokale we Wrocławiu, wynajmowane pod sklepy Żabka, które były własnością DE Properties z którą formalnie S. nie miał nic wspólnego. Skąd więc takie poręczenie?
Jak podaje "Puls Biznesu", śledczy ustalili, że w marcu 2021 roku DE Properties nabyła lokale za kwotę przekraczającą 4,2 miliona złotych. Większość tej sumy pochodziła od maltańskiej firmy Ent One Studios, która 4 marca 2021 roku pożyczyła ponad 2,9 miliona złotych Monice W., księgowej obsługującej spółki Emila S. Następnego dnia Monika W. przekazała te środki spółce DE Properties. Na mocy postanowienia z końca lutego 2025 r., prokuratura zastosowała konfiskatę rozszerzoną, zabezpieczając oba lokale i ustanawiając na nich hipoteki przymusowe na kwotę niemal 3 mln zł.
Emil S. do Dody: "małą chciałem Ci dać Żabkę"
W jednej z rozmów, które zostały zabezpieczone przez prokuraturę, Emil S. zwrócił się do swojej ówczesnej żony, mówiąc, że chciałby przekazać jej małą Żabkę. "Małą chciałem Ci dać Żabkę; sprzedam tą małą Żabkę, oddam ci te 1,5 miliona i będę z tobą kwita" ujawnia "Puls Biznesu". Kwota ta prawdopodobnie odnosiła się do gotówki, którą śledczy zabezpieczyli w grudniu 2020 roku podczas przeszukania mieszkania w Warszawie. To właśnie tam znaleziono dokładnie 1 167 500 złotych oraz 58 150 euro.
Zarówno piosenkarka, jak i Emil S. utrzymywali, że pieniądze te były własnością Dody, stanowiąc jej "oszczędności życia". Jednak sąd, który rozpatrywał zażalenie na przeszukanie, nie przychylił się do tego stanowiska, uznając, że istnieje uzasadnione podejrzenie, iż środki te pochodzą z działalności przestępczej ze sprzeniewierzenia pieniędzy zebranych od inwestorów na film "Grom" lub z dokonanych przez Emila S. wypłat gotówkowych z rachunków spółki. Prokuratura natomiast oceniła zapewnienia celebrytów jako "rażąco niewiarygodne".
Pierwszym powodem tej oceny miała być analiza zeznań podatkowych piosenkarki, która wykazała, że nie mogła zgromadzić takich oszczędności z działalności artystycznej, ponieważ w poprzednich latach nie wykazywała tak wysokich dochodów. Z kolei drugim powodem to, że sama celebrytka przyznała, iż od pewnego czasu nie mieszkała już z Emilem S., choć rzekomo zostawiła tam swoje pieniądze.
Do głowy mi nie przyszło, że mógłby mi coś ukraść. Te pieniądze były w mojej prywatnej sypialni, gdzie nie powinien przebywać, była zasada, że on tam nie wchodzi, a ja nie wchodzę do jego sypialni - tłumaczyła Doda.
Doda darowała mieszkanie matce. Prokuratura zabezpieczyła hipotekę
Prokuratura ustaliła, że mieszkanie zakupione przez Dodę i Emila w kwietniu 2018 r. za 4,1 mln zł, zostało po pół roku przekazane piosenkarce, a następnie w marcu 2021 r. darowane przez nią jej matce, Wandzie. Doda miała tłumaczyć to obawą o własne dobro po pojawiających się artykułach sugerujących brak uczciwości jej męża. Według dziennikarzy "Pulsu Biznesu" prokuratura uznała darowiznę za pozorną m.in. dlatego, że Doda po rozwodzie nadal tam mieszkała, a małżeństwo w momencie zakupu nie było na nie stać, więc de facto zakup mieli sfinalizować inwestorzy "Gromu". W związku z tym zabezpieczono je hipoteką przymusową na ponad 4 mln zł. Jednak ta decyzja, jak i zajęcie dwóch lokali Żabki we Wrocławiu mają nie być jeszcze prawomocne.
Przypomnijmy, że już w grudniu 2021 r. prokuratura zabezpieczyła u Emila S. m.in. samochód BMW X6 (400 tys. zł), cztery luksusowe zegarki (700 tys. zł) oraz dwa warszawskie mieszkania warte 1,23 mln zł. W kwietniu 2023 r. zajęto dodatkowo 0,5 mln zł poręczenia majątkowego.
Po drugim zatrzymaniu S. w lutym 2023 r. liczba zarzutów wobec niego wzrosła do niemal 100, w tym m.in. dotyczących sprzeniewierzenia środków na film "Grom" oraz usiłowania podżegania inwestora do składania fałszywych zeznań. Prokuratura wystąpiła o jego areszt, który trwał 1,5 roku, do jego zwolnienia w sierpniu 2024 r. Po tym S. usłyszał nowe zarzuty, w tym prania pieniędzy. Obecnie jest podejrzany o 196 przestępstw, a szkody szacowane są na ponad 36,2 mln zł. Ani on, ani Doda nie przyznają się do winy.
Doda podkreśliła, że we wspólnym biznesie z Emilem S. odpowiadała tylko za część artystyczną i nie zajmowała się finansami i umowami. Managment artystki poprosił "Puls Biznesu" o ustosunkowanie się do "przecieków z prokuratury oraz kontrolowanych i wyreżyserowanych artykułów z postawioną już tezą, mającą ewidentnie na celu linczowanie artystki" na potrzeby "poważnego dokumentu" o Dodzie, który ma być "dystrybuowany na cały świat".