Odkąd w 2007 roku Britney Spears przeszła załamanie nerwowe, jej życie znalazło się pod ścisłą kontrolą osób trzecich - głównie jej ojca, Jamiego Spearsa. Od wielu miesięcy piosenkarka toczy sądową batalię o wyzwolenie się spod kurateli.
Tymczasem na jaw wychodzi coraz więcej faktów z życia gwiazdy. Na Netfliksie właśnie ukazał się nowy dokument pt. "Britney vs Spears" w reżyserii Erin Lee Carr. Pokazano w nim niepublikowane dotąd nagrania, SMS-y i dokumentację medyczną oraz wywiady z osobami, które były najbliżej piosenkarki. Wśród nich znalazł się paparazzo Adnan Ghalib, który przez jakiś czas umawiał się z Britney.
Mężczyzna opowiada, że pierwsze "zlecenie" na Britney dostał, gdy była w trakcie rozwodu z Kevinem Federlinem. Agencja, w której pracował, dała mu jej adres i kazała za nią jeździć.
Za jedno jej zdjęcie można było dostać kilkaset tysięcy dolarów - ujawnia.
Któregoś razu Adnan został wysłany na stację benzynową, by robić piosenkarce zdjęcia. Pomógł jej zatankować samochód, potem Spears o niego wypytywała. Tak udało mu się do niej zbliżyć i wkrótce stworzyli związek.
Czuła się przy mnie lepiej, bezpieczniej. To jej słowa - twierdzi.
Paparazzo opowiada, że w czasie gdy się spotykali, Britney brała lek, po którym cierpiała na bezsenność.
Gdy nie mogła spać, siedziałem z nią. To było trudne. Ciężko jest zarwać trzy noce, ale bałem się, że jeśli coś jej się stanie, obwinią o to mnie. To byłoby najprostsze - dla świata byłem "tym złym"... Brała Adderall. Pewnie biorą go miliony osób, ale takie rzeczy stają się zabójczą bronią, gdy walczysz o opiekę nad dziećmi.
Widziałem, że nie mogła zaufać ani jednej osobie - nawet mamie, tacie, przyjaciołom, siostrze... To przerażająca sytuacja - mówi Adnan.
W filmie pojawia się też były menadżer Britney, Sam Lutfi.
Poznaliśmy się w barze, była zabawna. Pewnej nocy zadzwoniła do mnie i powiedziała: "Musisz mi pomóc" - relacjonuje.
Lutfi zbliżył się do Britney i - jak twierdzi - próbował jej "doradzać". Zwierzała mu się z trudnych relacji z rodziną. Mężczyzna pokazał rozpaczliwe SMS-y, w których gwiazda prosi go o pomoc w umówieniu spotkania z prawnikiem.
Mam tego ku*wa dość. Nienawidzę swojego życia! Pogadaj z tym prawnikiem, proszę zrób to - pisała.
W pewnym momencie rodzina Britney oskarżyła Sama o to, że faszerował ją narkotykami. Lutfi zdecydowanie zaprzecza.
Przeprowadzono setki testów na obecność narkotyków, kiedy z nią byłem i wszystkie wyszły prawidłowo. Byłem kozłem ofiarnym. Gdyby to była prawda, poszliby z tym na policję, a nie do tabloidów - mówi.
Kolejnym sensacyjnym wątkiem w dokumencie jest kontrakt Spears na bycie jurorką w "X Factor", który opiewał na 15 milionów dolarów. Z poufnych raportów wynika, że zespół medyczny uważał, iż udział w show będzie dla gwiazdy zbyt dużym obciążeniem psychicznym. Tymczasem menedżerowie upierali się, że rezygnacja też byłaby zła i w oczach opinii publicznej zostałaby uznana za "porażkę".
Pod presją managerów Britney zespół medyczny wyraził zgodę na jej uczestnictwo w programie (...) zwiększono jej dawkę leków stymulujących, które lubiła brać, gdy pracowała. Dawki były uzależnione od dni pracujących i niepracujących (...) Jamie i inni doceniali korzystny wpływ leków na występy Britney zarówno podczas tras koncertowych, jak i uczestnictwa w X Factor - słyszymy w filmie.
Jesteście zaskoczeni?
Zobacz też: Britney Spears USUNĘŁA KONTO na Instagramie
Posłuchaj najnowszego odcinka Pudelek Podcast!