Od zaledwie miesiąca Antek Królikowski robi wszystko, by zdobyć pierwszą pozycję w naszym rankingu Żenada Roku. Nawet jeśli ktoś zbliży się do jego poziomu, to trudno mu będzie wygrać z Antkiem pod względem tempa niszczenia własnej kariery i życia osobistego własnej rodziny. Antek, którego rodzice tak szczycili się byciem "aktorskim klanem", w kilka ostatnich tygodni zostawił ciężarną żonę, wyruszył w rejs na koszt TVN-u i lepił pulpety z ochroniarzem oszusta z Tindera. Te doświadczenia nie imponują już chyba nawet Patrykowi Vedze, bo Antek dostał właśnie nową fuchę, ale już zupełnie nieaktorską. Królikowski został włodarzem nowej federacji walk MMA. Warto pamiętać, że doświadczenie w "byciu twardzielem" zbierał już dawno.
Przypomnijmy: "Załatwię was, JEBA** PSY! JESTEŚCIE G**NAMI!"
Antek Królikowski zaangażował się w nową federację o nazwie Royal Division - na razie jeszcze nic o niej nie wiemy, za wyjątkiem tego, że pierwsza gala w jej ramach odbędzie się 30 kwietnia w Opolu. O "gwiazdach" też na razie mało wiadomo, ale portale podają, że pod okiem Antka będą się bić także kobiety.
Czym w ogóle będzie ta federacja Antka? W wielkim skrócie dokładnie tym samym, co i inne formuły "freak fightów", czyli nakręconym medialnie wydarzeniem, w ramach którego dziesiątki tysięcy widzów patrzą, jak "gwiazdy sieci" biją się bez zasad. Oczywiście organizatorzy Royal Division twierdzą co innego - "to przemoc, lecz przemoc kontrolowana" - czytamy na ich Instagramie. Wychodzi na to, że przemoc, jeśli na niej zarabiamy, jest dobra, no bo przecież nikt nie dostanie karabinu do ręki, tylko będzie okładał przeciwnika pięściami: "Bez karabinów, wybuchów i śmierci niewinnych ludzi. W Royal Division każdy gladiator będzie miał równe szanse, posiadając jedynie własne ręce i nogi do ataku oraz obrony, a także nieposkromioną wolę walki. (...) Chcemy wyjść ze strefy komfortu i wyrazić sprzeciw: WALKA TYLKO SPORTOWA. NIGDY WIĘCEJ WOJNY" - pompują się organizatorzy Royal Division.
Jeśli jeszcze nie skończyliście czytać z poczucia żenady, zobaczcie, jak reklamuje się nasz włodarz, latorośl aktorskiego klanu, muza Patryka Vegi i amator lepienia pulpetów:
"Antek nie boi się żadnych wyzwań, bo drzemie w nim dusza wojownika i odkrywcy. Jako aktor walczył w powstaniu warszawskim, był pilotem Dywizjonu 303, bronił Karbali w Iraku, a nawet miał swój gang pseudokibiców jako Bad Boy Patryka Vegi, u którego był też świetnym skompromitowanym politykiem. Wygrana w programie "Agent - Gwiazdy", a nawet przeprawa "Przez Atlantyk", a on wciąż jest spragniony kolejnych prób swoich sił na nowych płaszczyznach. Od niedawna jest dumnym ojcem Vincenta. Królikowski postawił sobie nowy cel. Chce przebić kolejną barierę".
Antek, czekamy. Ciekawi jesteśmy, co to za bariera, bo barierę żenady przekroczyłeś już dawno.