Sprawa zaginięcia Madeleine McCann po 17 latach wciąż pozostawia więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. Rodzice uprowadzonej dziewczynki do dziś żyją resztkami nadziei, że kiedyś dowiedzą się prawdy na temat okoliczności szokującego zdarzenia. Niestety, w toku niekończącego się śledztwa na ich drodze pojawiły się osoby żerujące na tej wielkiej tragedii, dając złudne nadzieje na pojawienie się jakichkolwiek nowych tropów przybliżających do rozwikłania jednej z największych zagadek w historii.
Najczęściej pojawiającym się nazwiskiem w kontekście porwania córki lekarzy jest Christian Brueckner. Odsiadujący obecnie karę więzienia 47-latek został oskarżony o dokonanie pięciu przestępstw seksualnych w latach 2000-2017. Do wszystkich doszło w pobliżu miejsca, w którym po raz ostatni widziano Madeleine. Osoba z jego bliskiego otoczenia opowiedziała właśnie nieznaną wcześniej historię.
Przełom w sprawie Madeleine McCann? Ta opowieść mrozi krew w żyłach
Pochodzący z Wielkiej Brytanii działacz społeczny Ken Ralphs został zmuszony do emigracji w wyniku fatalnej pomyłki organów władzy. Wraz z żoną przeniósł się do Portugalii, gdzie zamieszkali w obozie nieopodal pochodzącego z Niemiec pedofila. Nawiązał tam znajomość z pewnym mężczyzną, który przedstawił mu Bruecknera. Podczas jednego ze wspólnych wieczorów spędzonych przy ognisku, niejaki John, jak nazwały go brytyjskie media, wyjawił mu szczegóły niecnego planu głównego podejrzanego w sprawie.
Powiedział mi, że Christian planuje uprowadzić dziecko z Praia da Luz, by sprzedać je niemieckiemu małżeństwu, które nie może mieć własnych dzieci. Zapewnił mnie, że dziecku nie stanie się żadna krzywda - zdradził Ralphs na łamach tabloidu "Daily Mail".
47-latek upatrzył sobie małżeństwo majętnych lekarzy, rzekomo tłumacząc się ich mniejszym cierpieniem wynikającym z faktu posiadania większej liczby dzieci. Uznał, że skupienie się na opiece nad nimi umożliwiłoby szybsze oswojenie się z tą niezwykle trudną sytuacją. Przypomnijmy, że Kate i Gerry McCannowie polecieli na feralne wakacje również w towarzystwie bliźniąt, które przyszły na świat 2 lata po dziewczynce.
Ken Ralphs dowiedział się tydzień później o uprowadzeniu 4-letniej Madeleine. Za namową ojca złożył zeznania na komisariacie, informując policjantów o miejscu zamieszkania Bruecknera. Po ich dotarciu okazało się, że teren wydzielony dla przyczep kempingowych zamienił się w pogorzelisko.
Nie dał jednak za wygraną, podtrzymując swoje stanowisko dotyczące starannie zaplanowanego porwania dziewczynki, w którym miał uczestniczyć również John. Dodał też, że funkcjonariusze nie przyłożyli się zbytnio do swoich obowiązków, niemal ignorując podsunięte przez niego tropy. Pomimo tego dopuszcza możliwość, że Maddie nadal żyje.
ZOBACZ TEŻ: Główny podejrzany w sprawie Madeleine McCann opublikował list. Grafolożka nie ma wątpliwości