Znacie to uczucie, gdy przeglądacie komentarze pod jakimś postem w social mediach i nagle zdajecie sobie sprawę, że to wasza ciotka odpięła wrotki i kłóci się z obcymi ludźmi na śmierć i życie? To musiało przydarzyć się kierownictwu Telewizji Polskiej, gdy kilka dni temu szefowa "Pytania na śniadanie" postanowiła nieoczekiwanie wdać się w zażartą dyskusję z widzami programu, którzy, delikatnie mówiąc, zgłaszali liczne obiekcje co do decyzji kadrowych i zmian wśród prowadzących poranne pasmo. Kinga Dobrzyńska broniła programu jak lwica. "Widocznie poziom dzisiejszego "Pytania na Śniadanie" jest za trudny. Nie ma durnych tancerek i nadętych chłopczyków przekonanych, że istnieje cud narodzin, i trzeba udawać kogoś kim się nie jest" - napisała rozwścieczona krytyką. Jej słowa wywołały oczywiście lawinę reakcji ze strony starej gwardii "PnŚ" - głos zabrały m.in. Izabella Krzan, Ida Nowakowska i poprzednia szefowa śniadaniówki, Joanna Kurska. Ta ostatnia oskarżyła Dobrzyńską o zniszczenie formatu i gigantyczny spadek oglądalności, inni zaś otwarcie domagają się od niej przeprosin. Na te, póki co, zdecydowała się w jej imieniu Telewizja Polska, która przyznała, że jej pracownica zbyt emocjonalnie zareagowała na krytykę internautów. Sama zainteresowana, w momencie pisania tego tekstu, nie postanowiła się jeszcze pokajać.
Abstrahując już od tego, czy Dobrzyńska w ferworze emocji była zbyt szczera, czy celnie wypunktowała gwiazdki poprzedniej ekipy czy nie, to faktem jest, iż nowa odsłona "Pytania na śniadanie" nie podbiła serca telewidzów. Przeprowadzone w programie zmiany wydają się nieprzemyślane - mają posmak słodkiej zemsty na tych, którzy wiernie trwali przy Jacku Kurskim, a nazwiska kojarzone z jedną władzą wymieniono na kojarzące się z kolejną. O ile taka atmosfera rozliczania i odpolitycznienia programów publicystycznych czy informacyjnych nie powinna dziwić i spotkała się raczej z ciepłymi reakcjami, o tyle chaotyczne rozjeżdżanie "Pytania na śniadanie" pozostawiło sporo niesmaku. I owszem, nikt nie ma chyba wątpliwości, że zmiany były potrzebne, ale można było przeprowadzić je nie tylko lepiej, ale przede wszystkim z pomysłem. Zamiast tego, dostaliśmy losową łapankę, próbę zagrania na nostalgii i tęsknocie za "starymi" twarzami stacji oraz strzelanie po omacku. A nuż może akurat się uda. Efekty są raczej mało spektakularne, a wpisy Dobrzyńskiej tylko potwierdzają gęstą atmosferę, w której ta metamorfoza "PnŚ" się odbywa. Pójście na wojnę z widzami może okazać się nie tylko samobójem, ale i pogrzebać całkiem szanse na sukces programu. Ktoś najwyraźniej zapomniał, że kolejne zmiany i przetasowania mogą przyjść dużo szybciej niż za kolejnych osiem lat…
Jeśli jesteście w gronie seniorów, którzy liceum skończyli dekadę bądź dwie temu, a tęsknicie trochę za dramami rodem ze szkolnych korytarzy, to mamy dla was dobrą wiadomość: świat influencerów pozwoli wam przeżyć je na nowo. Nie da się bowiem inaczej skomentować "afery" rozpętanej przez Kamila Szymczaka. Uroczy TikToker, z tylko sobie znanych powodów, opublikował na swoim Instagramie wpis, w którym wyraźnie zasugerował, że między jego partnerką Vanessą a piłkarzem Nicolą Zalewskim, doszło do czegoś więcej, a konkretnie do… zdrady. Jak można się domyślać, takie wyznanie uruchomiło całą lawinę plotek i domysłów. W obroty wzięto głównie Vanessę, pod adresem której internauci kierowali niewybredne komentarze, a TikTok został wręcz zalany mało sympatycznymi treściami, bo wiadomo, że jak zdrada, to musi oberwać kobieta.
To chyba skłoniło Szymczaka do długo wyczekiwanej refleksji, bo zdecydował się po raz kolejny zabrać głos i to w równie tajemniczy sposób, co za pierwszym razem. "Niestety, pomiędzy dwójką doszło do zdarzenia, które nigdy nie powinno mieć miejsca. Nie takiego jednak, jakie wykreował sobie Internet". Nie wiemy jak wy, ale Pudelek jest fanem konkretu. Jak się kłócimy, to lecimy na grubo - imiona, nazwiska, daty i co się dokładnie stało. I albo panowie się proszą na solówkę, albo zapominamy o całej sytuacji. W innym wypadku proszę nam nie zawracać gitary, a swojej (!) kobiety nie narażać na nieprzyjemności ze strony tysięcy zaaferowanych nastolatków, bo to nie tylko dziecinne, ale i mało męskie. Póki co, zapisujemy w naszym różowym notesiku kandydata do żenady roku.
I na koniec informacja tyleż gorąca, co smutna. Julia Wieniawa potwierdziła krążące od jakiegoś czasu plotki i przyznała, że jej związek z Nikodemem Rozbickim należy już do przeszłości. Młodej gwiazdce trzeba oddać, że na tle jej poprzednich relacji, ta nie była specjalnie medialna i zakochani nie epatowali swoim uczuciem na tyle, żeby sztucznie podgrzewać wokół niego zainteresowanie. Aktorka i piosenkarka zdaje się być zasmucona takim obrotem spraw, ale możemy pocieszyć ją tylko w pudelkowym stylu - jesteśmy pewni, że w kolejce do serca najpopularniejszej polskiej celebrytki ustawi się za chwilę cały sznur kawalerów… Czekamy!
A że w naturze i show-biznesie musi być równowaga, to tam gdzie kończy się jeden związek, rozkwita inny - paparazzi przyłapali na randce Libera. Wszystko wskazuje na to, że raper znalazł nową miłość i nie zamierza dłużej ukrywać jej przed światem. Gratulujemy i mamy nadzieję, że będzie z tego piosenka, którą na kolejnym Sylwestrze zaśpiewa Viki Gabor. Trzymamy kciuki!