Blake Lively zasłynęła dzięki roli Sereny van der Woodsen w "Plotkarze", która na Upper East Side uchodziła za prawdziwą ikonę. Z czasem ludzie pokochali ją jako celebrytkę, a wizerunek "dziewczyny z sąsiedztwa" oraz idealnej matki i żony udawało jej się utrzymywać w mediach przez bardzo długi czas. Niestety, wszystko się zmieniło w tym roku, kiedy to aktorka zażartowała sobie ze zdjęcia księżnej Kate, które zostało poddane obróbce w Photoshopie. Wszystko to, aby promować własną markę...
Od wielu miesięcy Blake Lively miała okazję wcielać się w rolę głównej bohaterki ekranizacji "It Ends With Us". Film zapowiadał się dobrze z uwagi na to, że reżyser i odtwórca jednej z głównych ról, Justin Baldoni, lubi podejmować się produkcji o trudnej tematyce. Tym razem mógł przedstawić problem przemocy domowej. Niestety, na planie miał się mocno "pożreć" z Blake Lively, która zapragnęła nagrania komedii romantycznej i całkowicie olała powagę sytuacji, w jakiej znalazła się jej bohaterka Lily Bloom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Blake Lively zachęca do "ubierania się kwieciście" na film o przemocy domowej
Na pierwszych stronach książki "It Ends With Us" poznajemy główną bohaterkę Lily Bloom, która po przeprowadzce do Bostonu spotyka Ryle'a Kincaida (w jego rolę wciela się Justin Baldoni). Wraz z rozwojem relacji mężczyzna dopuszcza się kolejnych przemocowych zachowań wobec partnerki, która mocno obawia się o bezpieczeństwo ich dziecka, które niebawem ma przyjść na świat. Sam Baldoni wspominał w wywiadach, że ciężko było mu się wcielać w głównego bohatera, który jest oprawcą i po niektórych scenach potrzebował chwili, aby dojść do siebie.
Wiele razy musiałem iść sam do pokoju i po prostu płakać lub otrząsnąć się i spróbować wyrzucić z siebie energię i emocje Ryle'a - wspominał Justin Baldoni w The Hollywood Reporter.
Blake Lively z kolei nie chciałaby, aby Lily Bloom, w którą się wciela w filmie, otrzymała "łatkę ofiary".
Lily jest ocalałą z opresji i jednocześnie ofiarą. Choć są to "łatki", nie są one jej tożsamością. Ona definiuje siebie i myślę, że to bardzo umacniające, że nikt inny nie może cię zdefiniować, tylko ty sam. Uważam, że przygotowaliśmy emocjonalną i zabawną historię, chwilami ciężką i tragiczną - mówiła Blake Lively BBC.
Oczywiście każdy z aktorów może mieć zupełnie inne odczucia, co do swoich ról. Internautów oburzyły jednak kolejne wypowiedzi Blake Lively, która zachęcała fanów kina do "zabierania przyjaciół i ubierania się kwieciście" na seanse. Zostało to odebrane jako lekceważenie powagi problemu przemocy domowej.
Blake Lively drwi podczas wywiadu o przemocy domowej
Blake Lively, tak jak reszta obsady, obecnie udziela masy wywiadów dotyczących produkcji. Reporter Jake Hamilton podczas rozmowy online zapytał ją, jak osoby utożsamiające się z filmowymi postaciami mogłyby z nią porozmawiać o swoich problemach.
Może poprosić o mój adres lub numer telefonu. Albo o udostępnienie lokalizacji! Mogłabym po prostu udostępnić ci lokalizację, a potem moglibyśmy... - urwała nagle, śmiejąc się - Jestem zodiakalną panną, więc rozmawiamy o logice czy emocjach?
Internauci krytykują Blake Lively
Internauci nie kryli oburzenia w związku z postawą Blake, która, według fanów, powinna wykorzystać promocję filmu do głośnego mówienia o problemie przemocy domowej, a nie promowaniu własnej osoby.
Nie mogę w to uwierzyć. Stała się taką diwą; To było bardzo ważne i dobre pytanie. Wyobraźcie sobie, że ktoś utożsamia się z postacią, a ona odpowiada w taki sposób; Nie jest panną. Po prostu nie ma klasy; Serio dziewczyno?; Dramat i brak klasy, co jej się stało? - czytamy w komentarzach pod fragmentem wywiadu na TikToku.
Internauci zwrócili uwagę również na to, że Blake Lively i Colleen Hoover (autorka dramatu), odobserwowały w mediach społecznościowych reżysera filmu. Wywiadów udzielają zazwyczaj w damskim gronie. Podczas jednej z nagranych rozmów aktorka i pisarka poruszyły temat tego, kim byłyby, gdyby nie związały się z branżą kreatywną. W pewnym momencie temat zszedł na konie i Jenny Slate (wcielająca się w siostrę Ryle'a) żartowała z "błyszczących tyłków, z których wyrasta ogon". Na dokładkę sprawdzały kompatybilność swoich znaków zodiaku. Lively na koniec prowadzonego przez siebie wywiadu dodała:
W ogóle nie rozmawialiśmy o naszym filmie. Dziękujemy, że z nami byliście - mówiła Blake, na co jej koleżanka z planu zareagowała śmiechem.
Sama aktorka udostępniła fragment rozmowy na swoim Instagramie. W opisie pod rolką dodała, że będzie jej brakowało tworzenia marketingu pod "It Ends With Us".
Zaprzyjaźnienie się z Jenny Slate, Colleen Hoover i Isabelą Ferrerą to dla mnie najlepsza rzecz, jaka wyszła z "It Ends With Us". A to wiele mówi, ponieważ nie mógłbym być bardziej dumna z tego filmu. Będę smutna, gdy promocja się skończy i nie będę miała wymówek, by siedzieć na kanapie, wystrojona razem z wami - pisała Blake Lively na Instagramie.
Na fali afery z "It Ends With Us", Justin Baldoni stwierdził, że nie będzie reżyserował kolejnej części filmu. Niewykluczone, że ma to związek, z tym że według The Hollywood Reporter powstało kilka wersji produkcji. Do kin miała trafić komedia romantyczna przygotowana przez montażystę "Deadpoola" na zlecenie Blake Lively.