Nadal nie milkną echa skandalu z Billem Cosbym w roli głównej. Sławny komik został oskarżony już przez czterdzieści kobiet o gwałty i wykorzystywanie seksualne. Dopiero po ponad pół roku od wybuchu afery okazało się, że już pięć lat wcześniej gwiazdor przyznał się do winy. Został wtedy pozwany przez byłą pracownicę Temple University, która twierdziła, że została przez niego odurzona narkotykami i zgwałcona. W trakcie składania zeznań Cosby przyznał się do kupowania środków nasennych "z zamiarem podawania ich młodym kobietom, z którymi chciał uprawiać seks". Stwierdził także, że "podawał pigułki także innym osobom". Potwierdził też, że "uprawiał seks z 19-latką, którą wcześniej upił i odurzył".
W obliczu tych informacji grupa zapobiegająca molestowaniu seksualnemu zażądała odebrania aktorowi Medalu Wolności, który otrzymał w 2002 roku. Jest to najwyższe odznaczenie cywilne USA, nadawane przez prezydenta za wybitny wkład w dziedzinie bezpieczeństwa, pokoju, kultury czy innych dokonań. Barack Obama zabrał głos w tej sprawie, mimo że, jak sam podkreśla, praktycznie nie wypowiada się w sprawach kryminalnych i cywilnych.
Jeśli chodzi o Medal Wolności, nie istnieje procedura jego odebrania - stwierdził. Jeśli podamy kobiecie lub mężczyźnie bez jej lub jego wiedzy narkotyki, a potem odbędziemy bez jej wiedzy stosunek płciowy, to jest to gwałt - dodał.
Może więc warto stworzyć taką procedurę?
Źródło: CNN Newsoruce/x-news