Myśleliście kiedyś o tym, że fajnie byłoby wrócić do szkoły na tydzień czy dwa i znów poczuć się jak dzieci? Włodarze stacji TTV najwyraźniej tak, bo zmontowali osobliwą ekipę celebrytów i kazali im na chwilę znów stać się uczniami. Po seansie "Back to School. Prawdziwy egzamin" raczej trudno czuć się intelektualnie ubogaconym, ale za to krindżowych momentów Wam tu dostatek.
Test (nie)wiedzy ogólnej. Znacie "Krzyżaki" i prezydenta Narodowicza?
Kolejny kreatywny projekt stacji TTV wystartował mocno, bo od testu wiedzy ogólnej, z którą uczestnicy siłowali się przed komisją. Jedni jakoś przebrnęli, innych mocno poturbowała wiedza z podstawówki, ale efekt był chyba łatwy do przewidzenia: liczba pi to "pi razy drzwi", ostatnim królem był Jagiełło, a dzięki głuchemu telefonowi duetu Kotońska-Gąsienica historia Polski zyskała nowego prezydenta. I to się nazywa godziwa rozrywka.
Poczekaj, poczekaj, te Krzyżaki? - usłyszał jeden z nauczycieli w odpowiedzi na pytanie, kto z kim walczył pod Grunwaldem.
To "Wesele" Smarzowskiego bardziej kojarzę - padło po krótkiej dyskusji o książce Wyspiańskiego. Chochoł, Bronowice i sznur jako podpowiedzi na nic się nie zdały.
Narodowicz - odrzekła dumna z siebie Agnieszka Kotońska, którą zapytano o pierwszego prezydenta Polski. Wcześniej Kasia Gąsienica usilnie szeptała jej na ucho "Narutowicz", ale, jak widać, odpowiedziało jej echo.
Co Wam zresztą będziemy mówić - zachęcamy do zapoznania się z całością. Gwarantujemy, że nic już nie będzie takie samo.
Złote myśli Dominika Abusa. Musiał iść z kwiatami i przepraszać
Większość z nas zapewne słyszała kiedyś o czymś takim, jak dobre maniery. Dominik Abus najwyraźniej przespał tę lekcję, na co dowodem jest chamska uwaga, którą poczęstował nauczycielkę biologii. Gdy doszło do pierwszego spotkania, kobieta stała się obiektem komentarzy i próbowała uciszyć klasę. Wtedy do akcji wkroczył nasz brylant.
Ale proszę mieć świadomość, że tutaj wszystko słychać i wszystko widać - upomniała niesfornych uczniów.
Pani dekolt też widać stąd - rzucił zadowolony z siebie Dominik.
Ciarki żenady? Mało powiedziane. Na szczęście wyrzuty sumienia dały o sobie znać, bo kilka odcinków później wręczył nauczycielce kwiaty i przeprosił. Mówił wtedy, że "nie przemyślał tego i czasem potrafi coś chlapnąć", z czym akurat się zgadzamy.
Dziwnych akcji było jednak więcej: gdy koleżanki z programu ćwiczyły jogę, ten taktycznie usiadł za nimi i komentował z głupią miną, a na basenie opowiadał kolegom historię o "namiociku", bo w młodości uczyła go ładna pani. My to usłyszeliśmy, więc Wy też musicie.
Pamiętacie, kiedyś były takie modne spodenki, kolarzówki, nie? No a wiesz, w klasach 1-4 tego testosteronu było sporo i miałem atrakcyjną panią wychowawczynię. Głębszy dekolt, no nie, i było wiesz, cyk. I w tym momencie zostałem wezwany do tablicy, a tu miałem namiot. Korzenie afrykańskie jeszcze mam, wiesz.
Michał Koterski zostaje klasowym błaznem, a potem znika
Wielu z Was zapewne zadaje sobie to pytanie, więc miejmy to za sobą - co tam właściwie robi Misiek Koterski? My też nie wiedzieliśmy, ale chyba to rozgryźliśmy. Pamiętacie tego jednego wesołka z Waszej klasy, który sypał żarcikami jak z rękawa, licząc na poklask kolegów? No więc szybko stało się jasne, że w "Back to School" wakat klasowego błazna jest już obsadzony.
Wyszło tak, jak się spodziewacie. Jeżeli lubicie krindżowe docinki i wałkowane od lat żarciki o odmianie czasownika być po angielsku, to gwarantujemy, że się ubawicie. Reszcie serdecznie współczujemy. Pod koniec mieli dość już nawet sami uczestnicy, ale raczej trudno im się dziwić.
Coraz mniej bawią mnie różne teksty, które są sypane w klasie. Wydaje mi się, że nastąpiło już przekroczenie pewnej bariery smaku - mówił w przebitkach Michał "Modny tata" Będźmirowski.
Mamy jednak dobre wieści - Koterski był w programie przez dwa odcinki, po czym się z niego zmył, bo miał inne rzeczy do roboty. Potem zresztą wrócił i znowu zniknął, więc był chyba mniej uczestnikiem, a bardziej gościem. Absencji było zresztą więcej, bo inny gwiazdor TTV nagle się rozchorował, a "Ta Typiara" dobrowolnie odeszła z powodów prywatnych i skończyła się zabawa w szkołę.
Najbardziej "spontaniczne" wagary i wycieczka na loka w historii telewizji
Skoro pozostajemy w szkolnych klimatach, to muszą być i wagary. Najlepiej takie "niewyreżyserowane", na które razem z uczestniczkami wybiorą się kamerzyści i dźwiękowcy. W efekcie byliśmy świadkami szczerej rozmowy Basi i Karoliny, ale to nie one wygrywają w kategorii najbardziej spontanicznych zrywów z lekcji w historii telewizji.
W jednym z odcinków Kotońska i Gąsienica postanowiły nie pójść na geografię, bo miały ważniejsze sprawy na głowie - i to dosłownie. Agnieszka nie wyobrażała sobie dnia bez wizyty u fryzjera, który podkręci jej loka. A my byliśmy świadkami ich "spontanicznego" wypadu, którego zwieńczeniem były zdjęcia z ekipą salonu. Właśnie dla takiego kontentu tu jesteśmy.
Kotońska jakby tego loka nie miała, to ona by była tak nieznośna dla wszystkich, tak nieszczęśliwa - tłumaczyła ją Kasia. Ona by musiała cały czas papierosy palić i dzwonić do Artura.
Agnieszka Kotońska - po prostu, za całokształt
Jeżeli mielibyśmy wybrać kogoś, bez kogo cały ten genialny projekt by się rozsypał, to byłaby to Agnieszka Kotońska. Cały tekst można by poświęcić tylko jej, a te wszystkie lekcje i natłok wiedzy były jedynie tłem dla jej memicznego potencjału. Prawdę mówiąc, duet Kotońska-Gąsienica aż się prosi o własny program, najlepiej utrzymany w konwencji "The Simple Life". TTV, nie dajcie się prosić.
Jak ekipa poszła na stołówkę, to Agnieszka opowiadała wszystkim przy jedzeniu, z czego robi się mortadelę. Jak była lekcja basenu, to do wody nie weszła, bo ma doczepy i jej odpłyną. Jak miała chwilę, to razem z koleżanką myła szkolne szafki, bo jest przecież panią domu i przynajmniej czysto będzie. Jak trzeba było się porozumieć po angielsku, to apelowała, żeby to inni uczyli się polskiego i jej głowy nie zawracali. No ikona, na którą nie zasługujemy.
Czy ta seria odmieni Wasze życie? Raczej nie, ale chyba nikt też tego nie oczekiwał i tej wersji się trzymajmy. A co pośmiane, to nasze.