Tadeusz Rydzyk i jego toruńskie imperium budzą kontrowersje już od wielu lat. Katolicki biznesmen nie ma żadnych oporów przed wyciąganiem ręki po wsparcie finansowe ze strony partii rządzącej, której przedstawiciele goszczą potem na łamach jego mediów. Oprócz tego "Ojciec Dyrektor" może liczyć na regularny zastrzyk gotówki ze strony bezgranicznie ufających mu wiernych. Tym bardziej więc dziwi, że już od lat żali się na problemy finansowe.
Po latach działalności imperium Tadeusza Rydzyka raczej trudno się dziwić, że słynny toruński redemptorysta ma chętkę na coraz większe zyski. Co prawda pandemia koronawirusa odcisnęła piętno także na prowadzonych przez niego przedsięwzięciach, jednak nawet w tak trudnej sytuacji szybko zadziałał zmysł biznesowy dyrektora, który walkę z patogenem przekuł na szansę na łatwy zarobek.
Przypomnijmy: Tadeusz Rydzyk robi biznes na świętych obrazkach do "OCHRONY" PRZED KORONAWIRUSEM: "Obraz z krzyżem będzie chronił twój dom"
Pod koniec kwietnia informowaliśmy bowiem, że Rydzyk sprzedaje święte obrazki do "ochrony" przed COVID-19. Nie wiemy co prawda, czy próba przekucia światowej pandemii na korzyści monetarne przyniosła oczekiwane skutki, jednak toruński biznesmen wciąż poszerza zakres asortymentu, który sprzedaje jego fundacja. Co jakiś czas pojawiają się bowiem doniesienia o nowych produktach, których dobór może budzić pewne zdziwienie.
Tym razem o sprawie informuje Super Express, który donosi, że oprócz książek, pamiątek i dewocjonaliów w sklepie Rydzyka pojawiły się teraz artykuły spożywcze. Na dodatek nie byle jakie, bo mowa o luksusowych produktach, których cena może być dla niektórych dość zaporowa. Kawa orkiszowa sprzedawana przez fundację Rydzyka to koszt niemal 40 złotych, mąkę z kasztanów wyceniono na 51 złotych za kilogram, a przyprawę do miodu gruszkowo-ziołowego na skromne 80 złotych.
Potencjalni klienci redemptorysty mogą też się skusić na sok z czarnej rzepy za 32 złote, nalewki po 40 złotych za 200ml, a nawet płatki i makaron orkiszowy po odpowiednio 24 i 13 złotych. Nie zabrakło też produktów przemysłowych, między innymi antybakteryjnego żelu do rąk czy kremu fiołkowego. Jeżeli natomiast chcecie uraczyć się przy obiedzie muzyką Teresy Werner, to sklep Rydzyka oferuje jej płyty po 29 i 45 złotych.
Koszty poszczególnych artykułów faktycznie mogą zaskakiwać, jednak mieszczą się one w górnej granicy przeciętnych cen za dane produkty. Problemem jest jednak to, że potencjalni chętni będą raczej szukać tych rzeczy w dedykowanych sklepach, a ceny wymienionych produktów mogą być szczególnie wygórowane dla emerytów, którzy stanowią w sklepiku redemptorysty główną klientelę. Nie sądzimy bowiem, żeby osoby szukające mąki z kasztanów ominęły sklepy ze zdrową żywnością i wybrały właśnie sklepik toruńskiego biznesmena...
Co jeszcze Waszym zdaniem powinien wprowadzić do swojego sklepu Tadeusz Rydzyk?