Gwiazdy na swoich profilach w mediach społecznościowych zwykle prezentują tylko idealne aspekty swojego życia, co nie tylko budzi podziw, ale i wywołuje zazdrość wśród fanów, którzy często wyobrażają sobie, że ich codzienność wygląda równie perfekcyjnie. Jednak to, co widzimy w sieci, nie zawsze odzwierciedla rzeczywistość. Ostatnio przekonała się o tym Agnieszka Kaczorowska, która na Instagramie pokazywała "idealne" życie u boku męża, a chwilę później okazało się, że ich małżeństwo zmierza ku końcowi. Nie umknęło to uwadze jej fanów.
Prosimy o pochwalenie się rozstaniem z partnerem, bo w chwaleniu się pięknym życiem już się Pani wyspecjalizowała; Piękne przemyślenia i refleksje, zresztą jak zwykle na tym profilu. Jednak czy są one prawdziwe, czy tylko udawane?; Co naprawdę myślisz, uważasz i lubisz...? Kiedy my, obserwatorzy, będziemy mogli zaufać, że to, co pokazujesz, to prawda? - pisali pod jednym z jej postów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pracownicy sklepów i restauracji, którzy na co dzień mają kontakt z celebrytami, często mają okazję poznać ich prawdziwe oblicza. Jeden z nich postanowił podzielić się swoimi doświadczeniami na TikToku. W pierwszej części opowiedział m.in. o tym, jakim klientem jest Michał Szpak.
W kolejnym wideo opowiedział o tym, jakimi klientami są Luka i Andziaks. Jak przyznał, obsługiwanie ich było prawdziwą przyjemnością.
To najlepszy typ klienta. Oprócz tego, że są przezabawni, to jeszcze są tacy słodcy. Mało który facet jest tak cierpliwy, tak wspierający i tak zaangażowany w zakupy ze swoją żoną. Naprawdę, chapeau bas, Luka. A czemu byli najlepszym typem klienta? Ponieważ kupowali. Nie czekali na paczki PR-owe, jeżeli mieli na coś ochotę, to po prostu to kupowali. A jeżeli Andziaks nie mogła zdecydować się, którą pomadkę wybrać, to po prostu brała dwie - powiedział.
Pracownik drogerii o Olfaktorii: Królowa śniegu
Mężczyzna miał także okazję obsługiwać Olfaktorię, niegdyś jedną z najbardziej popularnych blogerek w Polsce. Jak zdradził, wśród pracowników miała ona przydomek "królowej śniegu".
Ona dorobiła się w perfumerii swojej własnej ksywki "królowej śniegu", wszystko, czego dotknęła, zamieniało się w lód, każde wypowiedziane jej słowo w twoją stronę było po prostu lodowate. Ale wiecie co? Miało to swoje uroki. Nie wchodziła w zbędne dyskusje, zawsze wiedziała, czego chce, po co przyszła i co chciała sprawdzić. Ja ją wtedy naprawdę obserwowałem i wiedziałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie po prostu zostawienie jej przestrzeni, a jak będzie coś chciała, to po prostu o to poprosi - dodał i przyznał, że został przez nią pochwalony na jej profilu.
Zaskoczeni?