Mimo że Meghan Markle i książę Harry oficjalnie nie są już członkami rodziny królewskiej, od jakiegoś czasu znów wybierają się w podróże po całym świecie. Nie do końca wiadomo, jaki charakter mają ich wizyty, ale, jak widać, ich obecność wzbudza ogromne zainteresowanie na miejscu. Tak było chociażby w Nigerii, gdzie akurat ogłosili współpracę swojej fundacji z inną lokalną organizacją.
Meghan Markle i książę Harry w Kolumbii
Obecnie para przebywa w Kolumbii. Tam z kolei bierze udział w serii zamkniętych i otwartych spotkań z mieszkańcami. Uwagę zwraca pewien szczegół na zdjęciach. Wygląda bowiem na to, że w Ameryce Południowej Meghan, która miała na sobie kolczyki księżnej Diany, oraz Harry mogą liczyć na dodatkowe środki bezpieczeństwa. Towarzyszą im ochroniarze ze specjalnymi tarczami kuloodpornymi. Trzymają je dyskretnie nad głowami byłych royalsów.
I tak na przykład podczas wizyty w szkole La Giralda w piątek jeden z ochroniarzy trzymał tarczę, stojąc tuż za Harrym, gdy ten sadził drzewo na terenie szkoły. Dodatkowe środki ochrony Meghan i Harry'ego widać też na rządowych nagraniach. Szkoła, którą odwiedziła para, znajduje się w dzielnicy Santa Fe w Bogocie uważanej za szczególnie niebezpieczne i pełne przemocy miejsce. Nawet mieszkańcy miasta wolą nie zapuszczać się tam nocą.
ZOBACZ: Kolejne kłopoty Meghan Markle i księcia Harry'ego. Czołowy współpracownik zostawił ich na lodzie
Kolejna delegacja Meghan i Harry'ego
Warto jednak podkreślić, że była książęca para nie jest traktowana szczególnie, jeśli chodzi o ochronę. Takich samych tarcz używa się np. do ochrony wiceprezydent Kolumbii Francii Marquez. Kobieta i jej bliscy byli już celem kilku zamachowych prób.
Podróż Harry'ego i Meghan do Kolumbii potrwa 4 dni. Poza sadzeniem drzew z uczniami byli roylasi odwiedzili też ośrodek kultury i sztuki Centro Nacional de las Artes Delia Zapata Olivella.
Fajna odskocznia od robienia kariery w Kalifornii?