Choć mamy dopiero początek kwietnia, istnieją marne szanse, że w tym roku któryś celebryta zdoła jeszcze pokonać Antka Królikowskiego w plebiscycie na Żenadę Roku...
W sobotę aktor przeszedł samego siebie, informując, że na organizowanej przez niego gali Royal Division zobaczyć będzie można starcie pomiędzy sobowtórami Wołodymyra Zełenskiego i Władimira Putina. 33-latek pochwalił się swoim pomysłem, publikując za pośrednictwem instagramowego profilu zdjęcie z zawodnikami, pod którym błyskawicznie zaroiło się od komentarzy nie tylko oburzonych fanów, ale i jego koleżanek oraz kolegów z branży. Sprzeciw względem przedsięwzięcia zdążyli wyrazić także niezgadzający się z jego formułą uczestnicy.
Podczas konferencji promującej skandaliczne wydarzenie Antek udzielił kilku wywiadów. W rozmowie z reporterem kanału AntyFakty na wstępie odniósł się do fali krytyki, z którą spotkała się walka, która ma być "main eventem" gali.
Walka dwóch prawdziwych freaków... To znaczy... - zaczął dukając. Wymyślając tę walkę, kierowaliśmy się przede wszystkim tym, co się dzieje na świecie. Tak się złożyło, że dotarłem do panów i wydaje mi się, że symboliczna walka dobra ze złem to coś, co każdy chętnie zobaczy i wesprze w kontekście tego, co dzieje się w Ukrainie - plątał się, chyba sam nie wierząc w to, co mówi, Królikowski.
Bo tak naprawdę wszyscy jesteśmy bezradni, nie możemy nic zrobić... - kontynuował. Ale jeżeli możemy pomóc, choćby nawet tym z pozoru durnym wydarzeniem, jakim jest walka we freak fightcie, to uważam, że należy to robić.
Następnie tata Vincenta powiedział, że trzyma kciuki za stojącego podczas wywiadu u jego boku sobowtóra Zełenskiego, którego co chwila poklepywał po ramieniu.
(...) Zwycięzca jest tylko jeden, co wcale nie znaczy, że to on zwycięży. Ale z całego serca jestem po dobrej stronie mocy.
Antek przyznał, że gala z pewnością wzbudzi wiele emocji, jednak zasugerował, że ostatecznie wszyscy będziemy mu za nią dziękować:
Na pewno to może kogoś szokować, będą mówili, że to kontrowersyjne, ale na pewno koniec końców w swoich skutkach to wydarzenie - proszę mi wierzyć - da więcej dobrego niż złego - zapewnił, zwracając się w stronę wyraźnie nieprzekonanego dziennikarza:
No bo kto się może obrazić na tę sytuację?
W dalszej części niedorzecznego monologu aktor próbował udowadniać, że przedsięwzięcie to świetny sposób na okazanie wsparcia pogrążonej w wojnie Ukrainie.
My nie możemy wpłynąć na ludzi w rzeczywistości, możemy za to dać wyraz solidarności z Ukrainą właśnie i będziemy starali się zapewnić naszemu przyjacielowi najlepsze wsparcie w przygotowaniach do walki. (...) Ta walka może zrobić wiele dobrego i tego się trzymam - pogrąża się coraz bardziej odklejony celebryta, dodając:
(...) Jeżeli ktoś będzie miał problem, bardzo mi przykro. Nie każdemu się musi wszystko podobać. Jeśli ktoś nie chce, to niech tego nie ogląda. Ja nie zmuszam. Natomiast jeżeli ktoś chce przeżyć fajną przygodę, to zapraszamy do Opola albo przed ekrany - mówi zadowolony.
Antoni skomentował również ogólne zamieszanie, które można obserwować od kilku tygodni wokół jego osoby:
Gdzieś to moje życie prywatne ostatnio częściej jest komentowane, niż zawodowe, co mnie gdzieś tam drażni - żali się, tłumacząc, że Royal Division jest efektem tego, co aktualnie przeżywa:
Wchodząc w ten projekt, daję wyraz jakiegoś swojego buntu przeciwko temu, co się dzieje. Buntu przeciwko światu, na który się nie zgadzam, przeciwko wojnie, na którą się nie zgadzam - tłumaczy. Staram się pomagać znajomym i nieznajomym z Ukrainy na tyle, na ile mogę, bo uważam, że jesteśmy im to winni jako sąsiedzi. (...) - mówi dalej, znów poklepując sobowtóra Zełenskiego:
Musimy dzisiaj stać z nimi ramię w ramię! (...) W tych walkach będę miał swoich faworytów i tym razem faworyt to bohater Ukrainy i będę głośno o tym mówił! - próbuje podekscytowany wyjaśniać cel skandalicznej gali, na koniec przechodząc do tematu sobowtóra Putina:
Czy nie fajnie byłoby w jakiś sposób... Kurczę, nie wiem, coś mu... Jak można mu w ogóle coś zrobić? - zastanawia się, zwracając na koniec do sobowtóra prezydenta Ukrainy:
Dlatego właśnie robimy tyle, ile możemy. I po prostu damy radę, nie?
Rozumiecie coś z tego? Też jesteście pod wrażeniem tego, że reporter dał radę tak długo wysłuchiwać głupot w wykonaniu Antka?