Mandaryna wybiła się przed laty dzięki małżeństwu z Michałem Wiśniewskim. To prawdopodobnie właśnie on wpadł na pomysł, by zrobić z niej gwiazdę piosenki, ale zdaje się, że później tego żałował...
Michał i Marta byli małżeństwem w czasach największej popularności czerwonowłosego gwiazdora. Mieli nawet wówczas własny reality show "Jestem, jaki jestem", w którym pokazywali, jak żyją na co dzień. Jedną z największych atrakcji w programie była relacja ze ślubu pary na biegunie północnym.
Ceremonia była na żywo transmitowana z mroźnej Kiruny. Widzowie z zapartym tchem oglądali przejazd saniami zaprzęgniętymi w renifera do lodowej kaplicy oraz podziwiali efektowne kreacje państwa młodych. Ponoć cała "impreza' kosztowała dwa miliony złotych.
O niezwykłym ślubie Mandaryna opowiedziała właśnie na kanale Izabeli Janachowskiej na YouTube.
Był z rozmachem, bo nasze życie wtedy tak wyglądało, ale nie był to napuszony ślub z mnóstwem ludzi. Kto się zmieścił do samolotu, ten poleciał.
Ceremonia była na tafli lodu, na zamarzniętym jeziorze. Była minusowa temperatura. Pod suknią miałam bieliznę narciarską. Nie spaliśmy w lodowym hotelu, spaliśmy obok w cieplutkich domkach - ujawniła.
Na mnie to wszystko robiło wrażenie - te sanie, renifery, zorza polarna, koło podbiegunowe, wykute w lodzie dwa fotele, na których siedzieliśmy... To było magiczne - wspomina.
Celebrytka stwierdziła też, że gdyby miała ponownie wyjść za mąż, to "uciekłaby gdzieś, gdzie jest upał i można wziąć ślub w bikini".
Na kanapie u Izy Mandaryna zaprezentowała różowy garnitur i wachlarz min.
Ma "plastyczną" twarz?
Zobacz też: Michał Wiśniewski zachwyca się umalowaną PIĄTĄ żoną: "PATRZĘ I GĘBA MI SIĘ NIE ZAMYKA" (FOTO)