Tim Shaddock i jego pies Bella wypłynęli w kwietniu z meksykańskiego wybrzeża. Australijczyk planował przepłynąć 6 tys. km i dotrzeć do Polinezji Francuskiej. Niestety, z powodu złych warunków pogodowych, elektronika w łodzi mężczyzny przestała działać, a jego pojazd osiadł na mieliźnie.
Rozbitek dryfował ze swoim pupilem na Oceanie Spokojnym przez ponad 2 miesiące. Aby uniknąć poparzeń słonecznych, chronili się pod baldachimem łodzi. Shaddock był "uwięziony" na Pacyfiku, gdzie pił deszczówkę i łowił ryby, które potem jadł z psem.
Nie umarliśmy z głodu tyko za sprawą przeżucia ogromnej ilości sushi - zażartował podczas wywiadu.
Rozbitek z Australii wrócił na ląd po 2 miesiącach
Tim oraz Bella zostali uratowani w ubiegłym tygodniu przez trawler - statek rybacki przeznaczony do połowów tuńczyka - po tym, jak rozbitków na północnej części Oceanu Spokojnego zauważył helikopter.
Lekarz pokładowy zbadał Shaddocka i ocenił, że mężczyzna jest w stanie stabilnym. We wtorek Australijczyk dotarł do brzegu meksykańskiej miejscowości Manzanillo. Po powrocie, Tim jawił się jako wychudzony brodacz z niegroźnymi poparzeniami słonecznymi.
Czuję się dobrze, a przynajmniej o wiele lepiej niż wcześniej [...] Jestem bardzo wdzięczny kapitanowi i załodze rybackiej, którzy uratowali mi życie. Żyję, choć momentami myślałem, że umrę - przekazał 54-latek dziennikarzom.
W internecie zaczęło krążyć nagranie z akcji ratunkowej. Na filmie możemy zobaczyć, jak łódź rybacka zbliża się do Shaddocka, a kapitan wita Australijczyka słowami "Cześć, proszę pana". Wtedy właśnie mężczyzna położył rękę na piersi i łamiący się głosem odpowiedział: "Cześć, dziękuję, bardzo dziękuję".
