Anna Lewandowska od kilku lat może pochwalić się miejscem w czołówce najbardziej wpływowych osób w Polsce, na co bez wątpienia ciężko sobie zapracowała. Celebrytka nie spoczywa na laurach i dalej bez wytchnienia wspina się po kolejnych szczebelkach kariery. Nie ma dnia, w którym "Lewa" choć raz nie przemówiłaby do swoich instagramowych obserwujących, albo nie podzieliła się kulisami swojej gwiazdorskiej rzeczywistości.
Lewandowska wielokrotnie przekonała się na własnej skórze o blaskach i cieniach sławy. Za poważny mankament jej gigantycznej popularności w sieci uznać trzeba regularne ataki hejterów, z którymi 35-latka chcąc, nie chcąc musi mierzyć się na porządku dziennym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na ogół żona Roberta woli nie reagować na zaczepki antyfanów, które mnożą się pod jej postami niczym grzyby po deszczu. Długo udawało jej się ignorować docinki zalewające jej śledzony przez 2 miliony osób profil. Aż w końcu nie wytrzymała. We wtorek celebrytka została sprowokowana przez użytkowniczkę Instagrama, która zarzuciła jej zaniedbywanie córek kosztem kariery.
Biedne dzieci... - napisała internautka. Pieniędzy może im nie zabraknie, ale jak widać rodzice zajęci sobą 24 godziny na dobę. Taniec, hobby, aplikacje, diety, treningi, Instagramy, siłownie, ćwiczenia...
Kobieta momentalnie doczekała się odpowiedzi. Rozjuszona Ann przystąpiła do kontrataku i nie przebierając w słowach wytknęła hejterce naiwność i bezmyślność.
Dzieci są na pierwszym miejscu! Zawsze! - grzmiała. Biedna ty, jeśli myśląc, że Instagram to całe życie. To my udostępniamy to, co uważamy za słuszne, nasze profile to przede wszystkim praca, mało pokazujemy życia prywatnego, bo tego nie chcemy! Dzieci uczestniczą w całym naszym życiu! Ręce opadają, jak ludzie żyją tylko przez pryzmat Instagrama. To bardzo smutne.
Na tym Lewa nie poprzestała. Celebrytka zwróciła się bezpośrednio do kobiety na InStaStories, żaląc się, że wciąż jest oceniana przez osoby, które zupełnie jej nie znają i nie mają bladego pojęcia, o jej życiu prywatnym. Przy okazji Ania oznaczyła rzeczoną internautkę, tak aby relacja przypadkiem jej nie umknęła.
Mam taką refleksję - zaczęła. Dzielę się tutaj z wami moją wiedzą trenerską, dietetyczną, pokazuję wam pewne rozwiązania jak zdrowiej żyć, robię to od lat. Jestem zaangażowana. Ale jako mama dwójki dzieci, która jest pochłonięta ich życiem dzieci oraz męża, oni są dla mnie najważniejsi, chciałam wam powiedzieć, a szczególnie tej pani, żeby nie opinować na podstawie Instagrama. Instagram to nie całe życie - podkreśliła.
Rozumiecie jej złość?