Zgodnie z tradycją 11 listopada - w Narodowe Święto Niepodległości - ulicami Warszawy ruszyć ma Marsz Niepodległości. Nie da się ukryć, że obchody tego święta od dawna nie kojarzą się wielu Polakom zbyt dobrze. Z roku na rok pochód coraz mniej ma wspólnego z oddaniem czci walczącym za naszą wolność przodków, prędzej z wyskokami skrajnie prawicowych bojówek terroryzujących miasto (oczywiście z błogosławieństwem partii rządzącej).
Marsz Niepodległości. Zamieszki w stolicy: zniszczone sklepy, podpalenia, ranni policjanci (ZDJĘCIA)
We wtorek w Warszawie odbyła się premiera kolejnej już części filmu "Pitbull" w reżyserii Patryka Vegi, który pojawi się w kinach właśnie w Święto Niepodległości. Na evencie, który ściągnął do jednego ze stołecznych kin tłum celebrytów, nie mogło zabraknąć reportera Pudelka. Na wstępie Michał Dziedzic podpytał twórcę o jego intencje przy podejmowaniu decyzji o wprowadzeniu obrazu na ekrany 11 listopada. Dyplomowany socjolog z rozbrajającą szczerością przyznał, że był to celowy zabieg.
Myślę, że to jest znakomity pomysł [żeby premiera "Pitbulla 2021" odbyła się w Dzień Niepodległości przyp. red]. Ja jestem z wykształcenia socjologiem, więc analizuję takie sytuacje i miałem najlepsze otwarcie 11 listopada, wchodząc z "Pitbullem". Jak ludzie mają darmową rozrywkę, typu Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, pójdą na tą rozrywkę. To jest zły pomysł na wprowadzanie filmu. Natomiast ludzie nie lubią tego święta, od godz. 11 chodzą do kina, więc dla mnie ten czwartek zadziała jak sobota.
Następnie Dziedzic zapytał 44-latka o sam pochód, który, jak powszechnie wiadomo, zwabia do stolicy chmary agresywnych wandali, nazywających samych siebie chlubnym tytułem "prawdziwych patriotów". Reżyser nieoczekiwanie stwierdził, że za panowania Prawa i Sprawiedliwości marsze są znów pokojowe i nie dochodzi do aktów wandalizmu czy przemocy. Zapominalskiemu celebrycie musiały wypaść z głowy zeszłoroczne podpalenie mieszkania na Powiślu przy pomocy wrzuconej przez okno racy czy słynna już "bitwa pod Empikiem"...
On się odbywa wiele lat i ja tego nie śledzę, ale odkąd PiS doszedł do władzy, to jednak te marsze przestały być tak brutalne, jak były wcześniej - ocenił reżyser.
Są bardziej brutalne, niż były wcześniej - wtrącił Dziedzic.
Przynajmniej pierwszy nie był pokojowy - ciągnął Patryk. Jakakolwiek wersja przegięcia czy agresji jest niewskazana. Brutalne akty na ulicy są bez sensu.
Mimo pochwały dla rządu za stanie na straży praworządności i konsekwentnego pilnowania porządku na warszawskich ulicach 11 listopada, Vega przyznał, że nie zamierza brać udziału w marszu.