Maja Bohosiewicz obecność w świecie show biznesu zawdzięcza starszej siostrze, Soni Bohosiewicz. Od kiedy jednak młodsza o 15 lat celebrytka powitała na świecie pierwsze dziecko, robi "karierę" "na własną rękę", pokazując w sieci kulisy bycia mamą.
Mai udało się już nawet założyć własną markę odzieżową, a liczba zgromadzonych na jej instagramowym profilu fanów stale rośnie. To tam 30-latka relacjonuje swoją codzienność z mężem i dwójką dzieci - pokazywanych, wzorem Ani Lewandowskiej, oczywiście jedynie od tyłu.
Bohosiewicz tak jak każda celebrytka, która doczekała się latorośli, regularnie prezentuje w sieci perfekcyjną sylwetkę. Dopiero w poniedziałek Maja zdecydowała się pokazać swoje "prawdziwe" oblicze i opublikowała fotografię, na której możemy na jej brzuchu dostrzec drobne fałdki. Pod zdjęciem zamieściła obszerny opis, w którym wytłumaczyła mało instagramowy kadr.
Nie chciałam tego wrzucać jako post, bo myślałam, że już każda szczupła dziewczyna to zrobiła i jest to śmieszne. "Serio, to są te twoje fałdki?". Moja Aśka zawsze mówi, że bawią ją takie posty, jak szczupli ludzie gimnastykują się, żeby zrobić sobie takie zdjęcie. No, ale do rzeczy - zaczyna Maja.
Celebrytka opisuje, że nigdy nie miała zarysowanych mięśni brzucha, mimo tego, że katowała się treningami. Teraz jest w gorszej formie, ale przekonuje, że nie ma z tym problemów.
W ciągu 20 minut dostałam ponad sto wiadomości: "Co? To ty? Niemożliwe! Przecież masz super zarysowane mięśnie!" - relacjonuje reakcje fanek i tłumaczy: Po pierwsze: MIAŁAM, a nie mam. Od 5 miesięcy nie wykonuję treningów siłowych, więc mięśni nie wiele zostało. Po drugie - nawet w swojej najlepszej formie, kiedy miałam najmniejszą ilość tkanki tłuszczowej versus mięśni, trenowałam 3-4 razy w tygodniu, bardzo sumiennie - NIGDY NIE MIAŁAM kaloryfera. Miałam normalny brzuch, który zawsze na dole trochę miał trochę tłuszczu, a po drugiej ciąży nigdy nie był taki jak kiedyś. Po zjedzeniu czegokolwiek od razu widać, że sobie podjadłam, a gdybym miała obcisłą sukienkę, złośliwa koleżanka mogłaby zapytać, czy to kolejne dziecko w drodze - przekonuje Bohosiewicz.
Okazuje się bowiem, że "idealne" zdjęcia Mai to efekt odpowiednich póz i strojów kąpielowych. Tak długo napina mięśnie i stoi na wydechu, że w końcu wychodzi płaski brzuch.
No mam [brzuch - przyp. red.]. I przepraszam każdego, kogo wprowadziłam w błąd, że jest inaczej na co dzień. Jak się zepnę, potrenuje, założę dobre gacie i ścisnę mięśnie tak, że tylko patrzeć aż oczy wybuchną - mogę udawać, że mam kratkę, ale nie mam. Ale może będę mieć. Także realnie się przyznaję, że pozuję, żeby wyglądać na bardziej umięśnioną - ujawnia i dodaje: PS Dobre gacie z wysokim stanem to połowa sukcesu.
Jak myślicie, jeszcze która z celebrytek przyzna się do takiego pozowania?
Pudelek ma już własną grupę na Facebooku! Masz ciekawy donos? Dołącz do PUDELKOWEJ społeczności i podziel się nim!