Marcelina Zawadzka robi, co może, by unikać tematu afery vatowskiej, w której rzekomo brała udział. Przypomnijmy, że Miss Polski oskarżona jest o oszustwa skarbowe, fałszerstwo faktur i pranie brudnych pieniędzy, za co grozi jej nawet 10 lat pozbawienia wolności. Co więcej, do czasu wyjaśnienia sprawy i całkowitego oczyszczenia z zarzutów Telewizja Polska nie pozwoli Zawadzkiej powrócić do Pytania na Śniadanie.
Zawadzka stara się jednak nie pokazywać publicznie tego, że reperkusje związane z oskarżeniami jajkkolwiek ją dotykają, pokazując na Instagramie, jak świetnie spędza woony czas w towarzystwie przyjaciół i... nowego-starego faceta.
Od kilku dni Zawadzka przebywa nad jeziorem, skąd raczy fanów obszernymi relacjami na Instagramie. Ostatnio na przykład była gospodyni śniadaniówki pochwaliła się sesją zdjęciową, do której zapozowała na środku jeziora z dość wymownym napisem na bluzie...
Masz prawo zachować milczenie. Wszystko, co powiesz, może być i będzie wykorzystane przeciwko tobie w sądzie.
Dziś Marcelina ponownie wypłynęła na wodę, by podzielić się z obserwatorami fascynującymi przemyśleniami. Tym razem odnośnie poczucia swej wolności.
Założyłam sobie dresy, różne skarpety, czapkę, w miarę ciepłą kurtkę i stwierdziłam, że idę na wodę, mam ochotę popływać na supie. Takie poczucie wolności. I płynę z takim ogromnym uśmiechem na twarzy, jest mi tak dobrze. (...) Nie zakładam, że wpadnę, stąd moje ubranie i stwierdziłam, że nie zakładam pianki, ja też się wody i dziwnych wyzwań nie boję - oznajmiła odważna Marcelina, by później rozprawiać o swoich wioślarskich wyczynach sprzed lat.
Jeździłam nawet na zawody do Berlina! - ekscytowała się.
Niesamowita?