Kinga Rusin, niegdyś znana dziennikarka, a ostatnio także podróżniczka i komentatorka życie publicznego, ostatnio często bywała w Polsce. Nie przeszkadzały jej ujemne temperatury, przed którymi do tej pory uciekała w tropiki. Niestety, podczas ostatnich dni w Warszawie postanowiła "przypomnieć" o sobie w niechlubny sposób, parkując na zakazie, co nie umknęło uwadze stołecznych paparazzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie jest tajemnicą, że Kinga razem z ukochanym Markiem postanowili wyjechać w Alpy, gdzie celebrowali 54. urodziny Rusin. Patrząc na zamieszczone przez nią nagranie, impreza była naprawdę udana. Były toasty, tańce z flagą oraz mnóstwo czułości. Nie mogło także zabraknąć obszernego wpisu w którym znalazły się odniesienia do aktualnej sytuacji na świecie.
W urodziny tańczyłam z polską flagą na ramionach. Podarował mi ją klub, w którym moi przyjaciele zorganizowali dla mnie przyjęcie. Tak się zlożyło, że obok nas urodziny obchodził jeszcze Grek i Duńczyk. Wspaniała zabawa!!! Trzy europejskie flagi, trzy rozbawione towarzystwa, składające sobie życzenia i przekazując wyrazy sympatii. Było w tym coś symbolicznego w obecnej sytuacji - zaczęła swój wpis.
Kinga Rusin podkreśliła, że cieszy się z udanego wyjazdu do Alp, gdzie spędziła niezapomniane chwile. Dodała, że ten wyjątkowy czas był dla niej nie tylko okazją do relaksu, ale także do refleksji i naładowania pozytywną energią
Cieszę się, bo trafiliśmy też z pogodą. Spędziłam kilka wspaniałych dni na nartach, zwiedzając wszystkie możliwe trasy, smakując lokalnych specjałów w lokalnych knajpkach i dyskutując godzinami w przemiłym gronie, również na trudne, nurtujące nas wszystkich tematy. I co ważne, nigdzie wokół nie słyszałam "rosyjskiej mowy", ani dosłownie ani w przenośni. To były epickie urodziny! Dziękuję za setki życzeń, które do mnie wysłaliście, za piękne słowa i dobrą energię, która z nich płynie - dodała.
Zobaczcie jak bawiła się Rusin:
