31 lipca ma wejść w życie nowelizacja kodeksu karnego. Od tej pory osoba, która wiedziała o czynie pedofilskim i nie zgłosiła tego na policję, sama może zostać poddana karze do trzech lat pozbawienia wolności. Ma to dotyczyć również duchownych. O tej zmianie prawa i skutkach nowych zapisów dyskutowali w Dzień Dobry TVN ksiądz Jan Dohnalik z Wydziału Prawa Kanonicznego UKSW i Agata Baraniecka-Kłos z Fundacji "Stop przedawnieniu", ofiara jednego z duchownych.
Żadne prawo nie jest wystraczające dla krzywdy, która została wyrządzona. Policja i prokuratura ma środki, żeby odkryć przestępstwo. Pedofile się niestety bardzo dobrze kryją, my nie mamy podsłuchów, możliwości sprawdzania, kto, co ma na komputerze. Przeniesienie do innej parafii, to nie jest wystarczająca kara. To się zdarzało, kościół za to pokutuje. Zmiana prawa pozwoli ścigać pedofilów w szkołach i w rodzinach. To nie jest tylko problem kościoła - przyznał Dohnalik.
Każda zmiana prawa jest drogą w prawidłowym kierunku. Mój oprawca wykorzystywał mnie, a po wielu latach wykorzystywał też inne dziecko. Zdobyłam nagranie, dowód. Materiał trafił do prokuratury i ta prokuratura nie zrobiła nic. Jaki to musi być dowód, żeby prokuratura zareagowała? Można powiedzieć, że dziecko wykorzystywane zostaje zabite za życia. Tam jest wypalona dziura w głowie, emocje, które się nie naprawią. Mój oprawca nie został ukarany - podsumowała Baraniecka-Kłos.
Te zmiany wystarczą, by zmienić podejście kościoła?
Zobacz też: Ksiądz, który WIĘZIŁ I GWAŁCIŁ 13-LATKĘ… nadal odprawia msze! Dziewczynka próbowała się zabić
Ofiara księdza pedofila: "Biskup przeniósł go na inną parafię, TAM TEŻ MOLESTOWAŁ DZIECI"
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news