Odkąd Artur Baranowski zdobył rekordową liczbę 803 punktów w programie "Jeden z dziesięciu", wszyscy z niecierpliwością wyczekiwali jego udziału w finale. Niestety, w drodze do Lubina, w którym znajduje się studio teleturnieju, uczestnikowi popsuł się samochód. Mężczyzna nie dotarł na miejsce i zgodnie z regulaminem programu odcinek został nagrany bez jego udziału. Głos w sprawie zabrała prezeska zarządu Euromedia TV.
Ogromnie ubolewamy, że pan Artur Baranowski, który zdobył w 19. odcinku 140. edycji programu "Jeden z dziesięciu" rekordowe 803 punkty, nie pojawił się na nagraniu wielkiego finału 140. edycji programu. O swojej nieobecności poinformował nas telefonicznie w dniu nagrania. Wszyscy zawodnicy są informowani, że w przypadku niestawienia się na nagraniu, tracą możliwość uczestnictwa w wielkim finale. [...] - czytamy w oświadczeniu podpisanym przez Annę Brzywczy.
Ojciec Artura Baranowskiego zabrał głos
Dziennikarz "Faktu" skontaktował się z ojcem Artura Baranowskiego. Mężczyzna odniósł się do teorii, jakoby jego syn celowo nie stawił się w finale.
To plotki. Syn już był w Warszawie, ale samochód odmówił posłuszeństwa i tak się stało, jak stało - skomentował dla "Faktu"
Pan Piotr wyznał, że zarówno on, jak i syn nie oglądali finałowego odcinka. Wyjątkiem była matka Baranowskiego. Ojciec rekordzisty "Jeden z dziesięciu" powiedział, że wszyscy bardzo to przeżyli.
Żona oglądała. [...] Emocje, jak to emocje, cały czas pod napięciem - dodał
Baranowski nawiązał także do medialnego zainteresowania ich rodziną, a zwłaszcza Arturem.
Skutki udziału syna w teleturnieju są pozytywne, ale emocje cały czas nie opadły - podsumował.