Wstrząsające zeznania Britney Spears poruszyły opinię publiczną, która domaga się sprawiedliwości dla piosenkarki. Gwiazda od 13 lat znajduje się pod kuratelą ojca i nie może wydawać własnych pieniędzy ani samodzielnej podejmować decyzji dotyczących najbardziej elementarnych aspektów życia. Artystka ujawniła też, że wbrew jej woli zaaplikowano jej domaciczną wkładkę antykoncepcyjną, by powstrzymać ją przed zajściem w ciążę.
Zobacz też: Były chłopak Britney Spears zdradza: "Ona niczego bardziej nie pragnie niż URODZIĆ CÓRECZKĘ"
Po tym, jak Brit opowiedziała o swoim dramacie, jej rodzice Jamie i Lynne Spears, wydali jedynie krótkie oświadczenie. "Jamie żałuje, że jego córka tak bardzo cierpi. Kocha ją i bardzo za nią tęskni" - można było przeczytać w lakonicznym tekście udostępnionym przez przedstawiciela Jamiego.
Ojciec Britney, który kontroluje jej majątek opiewający na 60 milionów dolarów i pobiera "skromne" 16 tysięcy dolarów za pełnienie nad nią "opieki", został ostatnio "przyłapany" przez paparazzi w Luizjanie. Wątły 68-latek kupował napoje na stacji, a później tankował samochód. Odmówił komentarza w sprawie zeznań córki i unikał kontaktu wzrokowego z fotoreporterami.
Myślicie, że jego kuratela nad Britney niebawem się skończy?