Wciąż nie milkną echa sprawy kurateli, w jakiej od lat znajduje się Britney Spears. Po tym, jak "księżniczka popu" zeznając przed sądem, oskarżyła ojca o odebranie jej prawa do prywatności i kontrolowanie każdego, nawet najbardziej prywatnego aspektu życia, w mediach zawrzało jeszcze bardziej.
Choć relacja Brit, zgodnie z którą sprawujący nad nią "opiekę" tata miałby decydować o małżeństwie czy antykoncepcji córki, wstrząsnęła opinią publiczną, sąd ostatecznie zdecydował się przedłużyć kuratelę...
Zobacz: Britney Spears POZOSTANIE W NIEWOLI! Sąd odrzucił wniosek o odsunięcie ojca od jej majątku! "WSTYD"
W związku z tym na światło dzienne wychodzą kolejne fakty dotyczące stosunków, jakie gwiazda ma z ojcem. Według relacji Jacqueline Butcher, Jamie Spears miał stosować względem córki także przemoc werbalną.
W rozmowie z The New Yorker kobieta zdradziła, że mężczyźnie zdarzało się nazywać córkę "grubą", "okropną matką", a nawet... "dz*wką".
Jesteś gruba. Tatuś zapewni ci dietę i trenera, a potem wrócisz do formy - cytuje Jamiego bliska rodzinie Jacqueline, dodając:
Rzucał jej obelgami w twarz, aż z jego ust leciała ślina. Mówił jej, że jest dzi*ką i okropną matką.
69-latek w pewnym momencie miał tak ogromną kontrole nad Britney, że potrafił wykrzykiwać: "To ja jestem Britney Spears!"...
Jamie szantażował dorosłą pociechę, mówiąc, że zobaczy swoje dzieci tylko wtedy, gdy będzie mu posłuszna. Według Butcher, matka piosenkarki, Lynne Spears była przekonana, że kuratela jej męża potrwa zaledwie kilka miesięcy w związku z czym nie angażowała się w sprawę, radząc latorośli, by "słuchała tatusia".
Jak podaje "The New Yorker" kobieta miała być dodatkowo zadowolona z tego, że to jej eksmąż będzie w oczach Brit tym "złym" rodzicem, dzięki czemu córka będzie miała pretensje do niego, a nie do niej...
Myślicie, że gwiazda ma realne szanse wyswobodzić się z sideł toksycznego ojca i otrzymać jakąkolwiek pomoc ze strony niewzruszonej całą sytuacją matki?