Czy tego chcemy czy nie, Michał "Mata" Matczak z miejsca stał się fenomenem rodzimej popkultury. Najpierw rekordy popularności bił utwór "Patointeligencja", potem "Patoreakcja", w którym to młody raper z nonszalancją zwraca się do Jacka Kurskiego, że "ch*j mu w dziąsło". Nie wiemy do tej pory, czy prezes TVP przesłuchał utwór, ale pewnym pracownikom TVP Info raczej nie przypadł do gustu.
Faktycznie, tata Maty wyjątkowo drażni telewizję publiczną. Marcin Matczak, profesor prawa, nie szczędzi słów krytyki pod adresem Prawa i Sprawiedliwości, a razem z "antysystemowym" synem stanowią barwny duet przedstawicieli dwóch różnych pokoleń. Potencjał ojca i syna wykorzystało jedno z wydawnictw, proponując Matczakowi seniorowi... napisanie książki. I to bynajmniej nie o prawie, a o wychowaniu syna. Pozycja "Jak wychować rapera" (sic!) trafi do księgarń we wrześniu, ale "Gazeta Wyborcza" już teraz opublikowała obszerny fragment publikacji.
Cóż, trudno właściwie powiedzieć, o czym dokładnie będzie książka Matczaka seniora. Profesor prawa wziął się chociażby za analizę tekstów syna, które zderzył z teoriami politologicznymi, przywołując chociażby postać Hannah Arendt. Raczej wątpliwe, że fani jego syna zrozumieją cokolwiek z "Korzeni totalitaryzmu", więc na wszelki wypadek Marcin Matczak tłumaczy im, dlaczego warszawskie "Schodki" są dla nich tak ważne.
"Schodki" to hymn pochwalny dla bardzo konkretnej przestrzeni. Takie miejsce jest w każdym mieście i każdej wiosce. To miejsce, gdzie spotykasz się z innymi, śmiejesz się, pijesz, zakochujesz się i patrzysz na wodę albo niebo. W tym miejscu stajesz się sobą, ponieważ pokazujesz się innym, dajesz się im ocenić i – jeśli wszystko pójdzie dobrze – zaakceptować i włączyć do grupy. Jest to także miejsce, o które walczysz, jeżeli jest zagrożone. Egzystencja warszawskich Schodków była zagrożona przez skargi tych, którzy chcieli je młodym odebrać. O tym, żeby je natychmiast oddali, jest ta piosenka ["Schodki" - przyp. red] - pisze profesor Marcin Matczak aka tata Maty.
Marcin Matczak w ogóle lubi rozbudowane analogie. Tata Maty woli, by, jak rapuje jego syn, młodzież "szła na hot doga do Orlenka", niż angażowała się w nowe konflikty zbrojne. Jego słowa zbiegły się w czasie z obchodami 77. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.
(...) chłopaki z Batorego nie muszą iść na śmierć. Niech idą na Orlenka i do Kerfa, byleby nie w stronę Pałacu Blanka, tam gdzie Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, niewiele starszego od Michała, trafiła w głowę kula snajpera, przez co straciliśmy być może największy nasz talent poetycki. (...) - pisze Matczak. Piosenka Michała niesie się po Wiśle, a w mojej głowie pojawiają się myśli dalekie od nastroju imprezowego: nie umierajcie już nigdy za Warszawę. Żyjcie dla niej i w niej, idźcie na Schodki. Tam nie ma patriotyzmu śmierci, jest życie, orkiestra dęta, rzeka i przyjaciele. I tak powinno być zawsze. Nawet jeśli będziecie tam roztrzaskiwać butelki na betonie, wolę to milion razy od tego, byście musieli waszym rówieśnikom roztrzaskiwać głowy na kolejnej wojnie, którą rozpętają słabi ludzie.
Przeczytacie książkę Matczaka?