Nie od dziś wiadomo, że rodzime zaułki YouTube’a skrywają mnóstwo twórców, którzy niekoniecznie powinni być oglądani przez najmłodszych. Sporo z nich słusznie otrzymało metkę "patostreamerów" i wydawało się, że mamy do czynienia z dość jasno uhierarchizowaną społecznością, w której ci prezentujący bardzo szkodliwe treści, choć chętnie oglądani, reklamowo byli raczej na peryferiach. Ostatnie dni wywróciły jednak wszystko do góry nogami, bo okazało się, że poza kamerami, ci najbardziej znani i szanowani youtuberzy, mają sporo za uszami. A na pewno sporo do wyjaśnienia swojej publiczności. Niektórzy określili ostatni wysyp niepokojących doniesień i oskarżeń "polskim #MeToo YouTube’a" i ciężko uznać to za hasło na wyrost.
Po kolei: Stuu Burton, od dłuższego czasu będący offline, miał ponoć wysyłać dwuznaczne wiadomości i oczekiwać pikantnych fotek od 13-letniej Olciak93. Realizujący się jako sumienie polskiego internetu i telewizji Gargamel stosował przemoc i grooming wobec byłej już partnerki, która w momencie rozpoczęcia relacji miała zaledwie 16 lat. Wisienką na tym zgniłym torcie okazały się wyznania dwóch kobiet opowiadających o Krzysztofie Gonciarzu, manipulującym młodszymi i borykającymi się z problemami natury psychicznej i nałogami dziewczynami. Burton, tłumaczący się brakiem aktywności w mediach, wyręczył się pismem od prawnika, który sugeruje, że jego klient w opisanej sytuacji nie był tym najgorszym, z kolei Gargamel i Gonciarz niejako przyznali się do zarzucanych im czynów, ale uspokajają wszystkich, że są w terapii i procesie "pracy nad sobą".
Na straumatyzowane kobiety wylało się oczywiście wiadro pomyj i dobrze znany nam już repertuar przebojów pt. "Sama się pchała", "Mogła wcześniej reagować" czy "Kolejna atencjuszka (Amber Heard Remix)". Melodie oklepane, do znudzenia powtarzane przez tych, którzy sami się boją, że kobiety, które, świadomie bądź nie, skrzywdzili, kiedyś zdecydują się powiedzieć to głośno. Zamiast je uciszać, może warto zastanowić się po raz kolejny nad aktualnym stanem męskości? Może już czas reagować, gdy dorośli mężczyźni decydują się na wchodzenie w relacje z nastolatkami? Tego typu układy są romantyzowane w filmach i literaturze, ale jak widać, w rzeczywistości Lolita dostanie w twarz i zostanie nazwana workiem na spermę przez samozwańczego feministę. Postarajmy się o lepsze zakończenie dla naszych koleżanek, sióstr i córek.
Duża różnica wieku była za to głośno komentowana w przypadku Krzysztofa Skiby i jego młodszej o 26 lat żony, Karoliny. Muzyk przy nowej partnerce wyraźnie odżył i rozochocony opowiadał o łóżkowych igraszkach. Żeby była jasność - nikt z nas nie dał konsentu, żeby to wszystko usłyszeć i przeczytać, ale już niestety na to za późno. Równocześnie lider "Big Cyc" zapewniał, że jego poprzednie małżeństwo zostało zakończone w zgodzie i z szacunkiem, ale okazało się to tylko pobożnym życzeniem, bo eks żona nie zamierzała siedzieć cicho i podzieliła się ze światem kulisami rozstania. A to przebiegło bardzo klasycznie: Skiba miał przez dwa lata grać na dwa fronty i wić nowe gniazdko z ukochaną, by pofrunąć do niego wygodnie w momencie, gdy już dłużej nie dało się być jednocześnie i mężem i kochankiem. Cóż, tragikomedia jakich wiele. Najbardziej zabawne jest jednak to, że wygadany dotąd i nieszczędzący uszczypliwych komentarzy pod adresem innych znanych kolegów Skiba, tym razem wysługuje się młodszą partnerką, która walczy na froncie o jego dobre imię. W tle oczywiście przepychanki o kontakt z dziećmi, majątek i znowu dobrze nam znane szablony: mściwej byłej żony, nowej partnerki dającej miłość i ograbionego, zagubionego faceta. Ileż można, co za nuda… Mimo wszystko, czekamy na jakieś mocniejsze zwroty akcji.
Żeby nieco jednak spuścić powietrza z tego balonika, bo nie samymi dramatami czytelnik Pudelka żyje, to czas na segment kabaretowy, a w nim Edyta Górniak i Allan Krupa. Duet w życiu, na scenie i w mediach. Latorośl naszej eurowizyjnej dumy wyznała nieoczekiwanie podczas wywiadu z Żurnalistą, że zarobki na poziomie 100 tysięcy miesięcznie zagwarantowałyby mu spokój i być może nawet szansę na odłożenie kilku złotych. Co nie powinno dziwić, reakcja internautów w kraju, gdzie roczna średnia krajowa netto to niewiele ponad połowa tej sumy, była dość szorstka.
Znana matka szybko stanęła w obronie syna tłumacząc, że cieszy się, iż Allan mierzy wysoko i jest ambitny. Nic, tylko pogratulować!
Kto wie, być może ta niepohamowana ambicja i apetyt na duże pieniądze zaprowadzi go do trzech zamykanych garderób z niesyntetycznymi nawilżaczami powietrza i trzema standami na kostiumy i dwoma lustrami, trzech białych obrusów i pięciu bawełnianych ręczników, 10 butelek wody San Pellegrino, świeżych owoców, naparów ziołowych, paluszków bez soli, żelków i kilograma krówek - tak bowiem brzmi rider "diwy" przed jej występem na PGE Narodowym. Kiedyś o legendarnych wymaganiach prawdziwych gwiazd pokroju Mariah Carey czy Beyonce czytało się w ramach ciekawostki, symbolu oderwania od rzeczywistości czy najzwyczajniejszego żartu. W kontekście osoby, która faktycznie już lewituje nad ziemią i raczy publiczność nie kolejnymi przebojami, a teoriami dotyczącymi ludzkiej duszy i spisku koncernów farmaceutycznych, budzi to jedynie uśmiech politowania. Z drugiej strony, cztery tysiące lat na tym łez padole, to może faktycznie się po ludzku te wszystkie krówki i nawilżacze Edycie należą?!
Ostatecznie, wypada mieć nadzieję, że częściej będziemy raportować o niesłychanej fantazji naszych celebrytek niż przemocowych zachowaniach sławnych i bogatych mężczyzn. Jedyny plus jest taki, że większość z nich już przynajmniej nie funduje nam ckliwego coveru "To nie ja" i przyznaje się, jako tako, do winy. Jest to pierwszy krok do tego, żeby ich rozliczyć i upewnić się, że tego typu sytuacji będzie mniej. Brzmi jak wyzwanie, ale panowie, trzymamy kciuki.