Aleksander Kwaśniewski objął urząd prezydenta, gdy jego jedyna córka miała zaledwie 14 lat. Ola Kwaśniewska spędziła więc okres dorastania, naukę w liceum, a nawet studia w Pałacu Prezydenckim. Jak sama przyznała, zawsze dbała o swoją reputację, mając świadomość, że jej zachowanie nie może przynosić rodzicom wstydu. Pierwsze chwile po przeprowadzce były jednak trudnym okresem w jej życiu.
Pamiętam, że gdy pierwszy raz weszłam do Pałacu, to się popłakałam, bo przytłoczyła mnie ta przestrzeń (...) Poza tym, w Wilanowie zostawiłam znajomych, a do tego dopiero co zaczęłam liceum. Same zmiany. Wydawało mi się, że moje życie będzie bardzo smutne. Że będę samotną dziwaczką z twierdzy. Ale niebawem okazało się, że byłam w błędzie. Pałac Prezydencki budził taką ciekawość wśród moich rówieśników, że co chwilę miałam gości. Moje życie towarzyskie szybko było w rozkwicie - mówiła Plejadzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
We wspomnianej książce jeden z rozdziałów zatytułowany został "Pierwsza córka". Jak czytamy, Ola była pierwszą nastolatką, która na stałe zamieszkała w Pałacu Prezydenckim. Dominika Długosz podkreśla, że wszyscy jej rozmówcy wspominają ją jako niezwykle grzeczną, uprzejmą i skromną osobę.
Z tego, co pamiętam, Ola była wożona przez BOR do szkoły, ale na pewno nie było tak, że ktoś stał w klasie jak na amerykańskich filmach - opowiada jeden z oficerów.
Aleksander Kwaśniewski zdecydował się zapewnić córce osobistą ochronę podczas studiów, gdy okazało się, że grożono jej porwaniem. Mężczyzna, który za tym stał, został zatrzymany, później stwierdzono, że cierpi na zaburzenia psychiczne. Ola, chcąc zachować anonimowość, przedstawiała się jako Ola B., przez co wielu jej znajomych nie zdawało sobie sprawy z jej prawdziwej tożsamości.
W pałacu nie wiedziano kompletnie, co robić z nastolatką. Co jej wolno, a czego nie wolno. Nie było żadnych procedur. Ola chodziła zatem normalnie do szkoły, a koledzy przychodzili do niej. Do domu. Przy Krakowskim Przedmieściu. Nie do każdego domu wchodzi się przez urządzenie do wykrywania metali, kontrolę BOR i skręca tuż obok okrągłego stołu. Ale życie towarzyskie prezydenckiej córki podobno kwitło - czytamy.
Odwiedzało ją bardzo dużo młodych ludzi. Pamiętam, że to były grupki, rzadziej pojedyncze osoby, bo chyba tak było wygodniej. Należało wszystkich zgłosić i odhaczyć na wejściu, a potem byli doprowadzani prosto pod drzwi apartamentu. Prosto od wejścia korytarzem do windy i na drugie piętro. Nie było plątania się po pałacu - dodaje były oficer BOR.
W pewnym momencie w Pałacu Prezydenckim zamieszkał młody Francuz z wymiany studenckiej. Jak podkreśla autorka książki "Tajemnice Pałacu Prezydenckiego", każde jego wyjście na miasto kończyło się o stosownej porze, ponieważ każdorazowy powrót wymagał zgłoszenia się ochronie, która dbała o bezpieczeństwo głowy państwa. Podczas studiów Ola nie zrezygnowała jednak ze studenckiego życia. W tym czasie ochrona czekała na nią przed klubem.
Chłopaki opowiadali, że stoją pod klubem tak trochę z boku, żeby ich nikt za bramkarzy nie brał, i palą. Wypada chłopaczek i akurat za ten róg leci, żeby zwymiotować. Kolega ledwo uskoczył, boby mu buty obrzygał. Całe szczęście, że tego nie zrobił, boby chłopaki pewnie Oli tę imprezę zamknęli - żartuje były oficer BOR.
Co ciekawe, młodą Kwaśniewską krępowało zamawianie u personelu Pałacu posiłków. W wywiadach podkreślała, że często czekała, aż mama wróci i zrobi to za nią. Ponieważ była wegetarianką – co w latach 90. uchodziło za wymysł – dostawała ten sam obiad co rodzice, lecz bez mięsa.
Kiedy już się odważyła zadzwonić, to była bardzo skrępowana. Na początku dochodziło do takich sytuacji, że niemal szeptała do telefonu: "Dzień dobry, tu Ola, chciałabym prosić o obiad", a ktoś, kto odebrał w kuchni, krzyczał: "Co? Ej, znacie jakąś Olę, bo obiad chce?", co ją peszyło jeszcze bardziej. Biedne dziecko mało w pałacu z głodu nie umarło - opowiadają dawni urzędnicy, którzy dodają, że Ola zawsze starała się spełnić oczekiwania matki i nie chciała sprawić jej zawodu.
Nie mam wrażenia, żeby to było dziecko zmuszane do swojej roli, raczej dziecko, które wcześnie zrozumiało, że teraz wszyscy na nie patrzą i musi zachowywać się tak, żeby nie było się czego wstydzić - dodaje urzędniczka z Kancelarii Prezydenta.
![](https://www.pudelek.pl/_next/static/images/logoContentQuality-afa907d44f84ea65..png)