Olaf Lubaszenko pochodzi z aktorskiej rodziny. Jego rodzicami są Edward Linde-Lubaszenko oraz Asja Łamtiugina. Artysta od lat budzi sporo emocji nie tylko za sprawą kolejnych filmów oraz seriali, w których bierze udział, ale i w związku ze swoim życiem prywatnym. 56-latek mierzył się m.in. z otyłością. Jakiś czas temu zrzucił aż 80 (!) kilogramów.
Zobacz: Olaf Lubaszenko SCHUDŁ 80 kilogramów. Aktor pojawił się na premierze swojego spektaklu (ZDJĘCIA)
Waga nie była jedyną zmorą Olafa Lubaszenki. Aktor przyznaje się również do problemów ze zdrowiem zarówno fizycznym jak i psychicznym. Nie tylko zdiagnozowano u niego cukrzycę, ale i przez długi czas walczył z depresją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Olaf Lubaszenko o początkach chorowania na depresję
Ostatnio gwiazdor gościł na kanale magazynu "Viva!" w programie "Życie od nowa". W rozmowie z Joanną Przetakiewicz otworzył się na temat zmagań z depresją. Przyznał, że na samym początku nie szukał pomocy.
Bardzo długo gryzłem się po prostu sam ze sobą. Myślę, że powoli znikałem. Paradoksalnie, bo będąc zewnętrznie coraz większym. Znikałem wewnętrznie i było mnie coraz mniej. Nawet chyba do końca nie wiedziałem, że mam depresję. Raczej po prostu to czułem, rozumowo umiałem sobie do tego dojść. Ale nie było to jeszcze potwierdzone. Dopiero mniej więcej równolegle z powstawaniem mojej książki zacząłem zasięgać porad i pomocy specjalistów. I co więcej, zdarzyło mi się też coś takiego, że cały ten proces leczenia spowodował, że zacząłem też chudnąć. To było niesamowite - wspomina.
Tajemnicze wyznanie Olafa Lubaszenki
Zapytany o to, co zapoczątkowało chorobę, udzielił tajemniczej odpowiedzi.
Wydaje mi się, że ja dość dobrze wiem, od czego się ten proces zaczął. Nie mogę za bardzo o tym opowiedzieć. Wciąż. Wciąż, mimo że minęło wiele lat. Co to było? Doszedłem do tego niedawno. To była sprawa związana z jedną z bliskich mi osób. Coś się wydarzyło takiego, co do tej pory próbuję zrozumieć - powiedział.
Depresja oczami Olafa Lubaszenki. Wskazuje na pewien schemat
W dalszej części rozmowy zwrócił uwagę na to, że podczas depresji występuje pewien schemat. Najpierw są sukcesy, po których następnie pojawiają się załamanie i czarne myśli.
Zaczynamy iść coraz szybciej, w końcu musimy biec. Z zadyszką coraz większą. Aż w końcu wystarczy taki malutki kamyczek, żeby nogi się nam poplątały. I lecimy w dół. Nie inaczej było w tym wypadku. (...) Pojawiło się takie pęknięcie w sercu, w duszy, gdzieś w środku, ziejące taką nieprzyjemną pustką... Zimną, czarną. Taka jakby antymateria trochę w człowieku się pojawiała. Pęka to - opisuje i wskazuje, że choć człowiek nierzadko ma świadomość tego, co się z nim dzieje, nie jest w stanie sobie z tym poradzić:
I ty wiesz doskonale, jak o siebie zawalczyć. Wszystko potrafisz wytłumaczyć bardzo dobrze. I sobie, i innym. Potrafisz nawet napisać rozdział książki na ten temat. Tylko że wiesz, że dopóki ta dziura, ta przerwa, to pęknięcie nie zostaną jakoś zasklepione, to nic się nie uda. Po prostu. Bo to jest antymateria. Bo to jest coś, co niweluje każdy twój wysiłek, żeby sobie pomóc. To coś, co cię przerasta - wyjaśnia.
Doceniacie tego typu szczere wywiady?