W czwartek Maja Bohosiewicz opublikowała ogłoszenie, że poszukuje osobistego asystenta. W ofercie nie zabrakło długiej listy absurdalnych wymagań gwiazdki, natomiast nie było w niej podstawowych informacji dotyczących warunków zatrudnienia.
Treść ogłoszenia szybko spotkała się z krytyką osób zwracających uwagę, że podobne oferty wypaczają rynek pracy. Eksperci zarzucili Bohosiewicz m.in. brak profesjonalizmu. Maja nie uznała jednak za stosowne potraktować te głosy poważnie. Zamiast tego urządziła sobie drwiny z komentujących.
W piątek w obronie Mai stanęła jej przyjaciółka Olga Frycz. W długim nagraniu celebrytka użalała się nad "hejtem", jaki dotknął Bohosiewicz i wskazała winnych zamieszania.
Wczorajszy internet zalały fala g*wna i hejtu, która spłynęła na Maję. Oczywiście jest to hejt i g*wno, które spływają od kobiet. Kompletnie mnie to nie dziwi, bo wydaje mi się, że te wszystkie feministki, które tak głośno krzyczą, jakimi właśnie są feministkami, wykrzykują te wszystkie hasła, typu "siostrzeństwo", to już jest dawno hipokryzja - zaczęła Olga.
W dalszej części wpisu celebrytka sięgnęła po modny ostatnio argument "kobieta kobiecie".
W życiu nie spotkałam się z większym hejtem, który właśnie spływa od kobiety na kobietę, a najwięcej hejtu oczywiście od tych kobiet, które nazywają się feministkami. No takie samozwańcze feministki, pierwsze feministki Polski - mówiła nieco nieskładnie Frycz. I oczywiście nie zdziwi mnie to, jeżeli zaraz wyląduje na Instagramach u pierwszych feministek w Polsce, z jakimś moim idiotycznym zdjęciem. Napiszą artykuł o tym, że "Celebrytka broni celebrytki" - już było coś takiego - więc to w sumie nic nowego. Nie: "Kobieta broni kobietę", nie - "Przyjaciółka staje w obronie przyjaciółki", nawet nie "Matka broni drugiej matki". To będzie: "Warszawska celebrytka broni drugiej warszawskiej celebrytki".
Dalej Frycz tłumaczyła, że "specyficzne poczucie humoru" jej przyjaciółki nie jest powodem do hejtu.
Zawsze będę stawała w obronie moich przyjaciół, zwłaszcza Mai, którą znam. Rzeczywiście ma specyficzne poczucie humoru, nie każdy to kupuje. Na pewno nie chciała nikogo urazić, a cała fala hejtu, która się na nią wylała, jest dla mnie zupełnie niezrozumiała. Jedynie bardzo dziwi mnie to, że z taką łatwością hejt jest wylewany na osobę, która nigdy nie zrobiła nikomu krzywdy. Jeżeli ktoś ma inne poglądy, inne poczucie humoru, to moja rada jest taka, żeby czasem przemyśleć i nie tworzyć artykułów na ten temat, bo hejt jest naprawdę beznadziejny. Nie dziwi mnie, że on jest od kobiet, bo do tego już przywykłam. Taka prawda - słyszymy.
Celebrytka w swoim nagraniu nie wspomniała natomiast, co sama myśli o ofercie pracy zamieszczonej przez Bohosiewicz.
Myślicie, że dla Mai byłoby lepiej, gdyby po prostu przeprosiła?