W ostatnim czasie, pomimo szalejącej pandemii, wśród polskich celebrytów zapanowała moda na wyjazdy do egzotycznych krajów. Rodzime gwiazdki korzystają z życia m.in. na Zanzibarze, Madagaskarze czy Malediwach.
W związku z powrotami urlopowiczów do kraju pojawiła się wątpliwość, czy aby nie powinni odbyć obowiązkowej kwarantanny. Takie uwagi pojawiły się m.in. pod nowymi postami Barbary Kurdej-Szatan.
Przypomnijmy: Barbara Kurdej-Szatan NIE ODBYŁA kwarantanny po powrocie z Zanzibaru?! Fani zaniepokojeni: "VIP-ów NIE OBOWIĄZUJE"
Pytaniami o kwarantannę zasypywana jest też Olga Frycz, która niedawno wróciła z Teneryfy, gdzie spędziła aż dwa miesiące.
Chryste Panie, zaraz zwariuję z tymi pytaniami o kwarantannę. Już nawet u Soni, Bogu ducha winnej, na lajfie pytają, dlaczego Olga nie ma kwarantanny. Ja wracałam do Berlina, a z Berlina wracałam prywatnym transportem do Warszawy, tak że jakby nie załapuję się. Kwarantanna mnie nie dotyczy - podkreśla celebrytka na InstaStories.
Wracałam 17 stycznia, tak że to nie jest tak, że ja oszukałam system. Nie, po prostu takie życie. Nie pytajcie się mnie o to, jakie są aktualnie przepisy odnośnie osób, które wracają z Teneryfy czy innych wysp. Trzeba śledzić strony rządowe. Mnie już to nie dotyczy, ja już jestem w Polsce - zakończyła Frycz.
Zagłębiając się w obowiązujące od 28 grudnia przepisy, można przeczytać, że "na kwarantannę po przekroczeniu granicy wewnętrznej kierowani są podróżujący transportem zbiorowym", zatem wygląda na to, że Olga faktycznie nie "oszukała systemu".
Jedynie troszkę go obeszła?