W niedzielę w sieci zadebiutował kolejny wywiad autorstwa skompromitowanego Żurnalisty. Tym razem znany podcaster zaprosił do swojego programu Olgę Frycz, którą również udało mu się skłonić do wyjątkowo osobistych wyznań. Podczas rozmowy aktorka postanowiła bowiem powrócić pamięcią do związku z Jackiem Borcuchem, który lata temu porzucił dla niej ówczesną żonę. Żurnalista opublikował w sieci fragment wywiadu, w którym Frycz otworzyła się na temat głośnego romansu sprzed lat. Podcaster podkreślił, że rozmowa z aktorką "ma w sobie coś wyjątkowego, prawdę i ból", a on sam słuchając jej zwierzeń, miał gęsią skórkę. Zaapelował także do słuchaczy, by nie oceniali Frycz zbyt pochopnie.
(...) Mój gość mówi szczerze i otwarcie, czasami bije się w pierś. Zanim zaczniecie cokolwiek oceniać, weźcie kilka głębszych oddechów - napisał.
Olga Frycz o romansie z żonatym mężczyzną. "Bardzo mi się dostało"
W pierwszych minutach trwającej ponad półtorej godziny rozmowy z Żurnalistą Olga Frycz wyznała, iż w przeszłości była "bardzo nieszczęśliwie zakochana". Aktorka otwarcie nazwała ówczesną miłość "dziwną", twierdząc także, iż było to "ślepe zakochanie", które wprowadziło ją w swego rodzaju życiowy "labirynt". Gdy Żurnalista zapytał, czy Frycz ma na myśli "związek ze starszym o 16 lat gościem, który zostawił dla niej żonę", ta odpowiedziała twierdząco. Aktorka wprost przyznała, że szybko dowiedziała się, iż jej ukochany jest żonaty, lecz wówczas była już w nim bardzo zakochana. Wspomniała także o ogromie krytyki, z którą musiała się zmierzyć.
Sytuacja, w której związałam się z żonatym mężczyzną, to jakby jedyne, co mam na swoje usprawiedliwienie, to to, że byłam bardzo zakochana, bardzo. Wchodząc w to zakochanie, nie miałam pojęcia o sytuacji, która jest. Oczywiście bardzo szybko się dowiedziałam, że tam jest taka sytuacja, ale już bardzo, bardzo kochałam. Bardzo mi się dostało, ja miałam wtedy 23 lata, no i byłam skandalistką - wspominała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Olga Frycz wspomina związek z Jackiem Borcuchem. "Nie powinnam wchodzić w tę relację"
Aktorka w rozmowie nie wymieniła byłego partnera z nazwiska, nietrudno jednak domyślić się, że chodziło jej o Jacka Borcucha. Przypomnijmy, że Frycz poznała reżysera w 2008 roku na planie jego filmu "Wszystko, co kocham". Plotki o romansie Borcucha z młodszą o 16 lat aktorką wywołały w mediach prawdziwą burzę - wówczas był on bowiem mężem Ilony Ostrowskiej, z którą doczekał się córki. Z czasem Borcuch postanowił porzucić żonę dla Frycz, a Ostrowska w końcu wniosła o rozwód. Ostatecznie jednak miłość Frycz i Borcucha zakończyła się rozstaniem w 2015 roku.
W rozmowie z Żurnalistą aktorka otwarcie przyznała, że dziś nigdy nie zaangażowałaby się w relację z żonatym mężczyzną. Nie ukrywała także, iż ogrom medialnej krytyki był dla niej wyjątkowo bolesny. - (...) To jest dla mnie rzecz haniebna, już teraz wiem, że nigdy więcej bym się w taką sytuację nie wplątała, natomiast wytłumaczeniem była miłość. Mnie się dostało najbardziej, bo zawsze dostaje się młodym dziewczynom. Ja byłam złem wcielonym.
W dalszej części wywiadu Żurnalista zapytał Frycz, czy po latach czuje, że gdy była w związku ze starszym mężczyzną, łatwo było nią manipulować. W odpowiedzi aktorka stwierdziła, iż okres związku z Borcuchem był dla niej dziwnym czasem. Jak wyznała, wówczas nie mogła raczej publicznie wypowiadać się na ten temat i na co dzień musiała ukrywać swoje uczucia do reżysera.
My tak niby byliśmy razem, ale nigdzie razem nie wychodziliśmy. Jak byliśmy gdzieś razem na jakiejś premierze, czyli wiadomo, że będą nam robić zdjęcia, to było udawanie, że nie jesteśmy razem. To była jakaś paranoja. Ja się czułam wtedy bardzo niedowartościowana, zakompleksiona, smutna - wspominała.
Frycz otwarcie przyznała, że ukrywanie związku i uciekanie przed fotoreporterami nie była dla niej komfortowe. Aktorka uważała, iż jeśli wraz z partnerem decydowali się na wspólne wyjścia, powinni wówczas dumnie pokazywać światu swoje uczucie. - (...) Ja sobie myślę, Boże jak nie chcemy, żeby nam robili zdjęcia, to nie chodźmy na tę imprezę. Jak już idziemy, to dumnie kroczmy tym czerwonym dywanem i pokażmy wszystkim naszą miłość.
Frycz podkreśliła, że we wspomnianym czasie nie mogła zbytnio wypowiadać się na temat swojego związku i jednocześnie nie była w stanie publicznie się bronić. Po chwili zaś ponownie przyznała, że dziś postrzega decyzję o związku z żonatym mężczyzną jako błędną - (...) Sytuacja była bardzo nieprzyjemna i to jest taka rzecz, która leży mi na sercu i czuję, że to nie było dobre zachowanie. Z perspektywy czasu wiem o tym, że nie powinnam wchodzić w tę relację - dodała.
Doceniacie szczerość Olgi Frycz?
Zobacz również: Olga Frycz relacjonuje wizytę u lekarza, wyznając: "Doktor zobaczyła jakiś guzek na tarczycy"