Na początku marca mediami wstrząsnęło oświadczenie Katarzyny Cichopek i Marcina Hakiela, który ogłosili, że rozwodzą się po 14 latach małżeństwa. Zapewniali wtedy, że nie planują prać brudów publicznie, a szczegóły tej decyzji pozostawią dla siebie. Niestety tak się nie stało, a tancerz najwyraźniej ma inny pogląd na to, jak wygląda "ciche rozstanie".
Rozwód Katarzyny Cichopek i Marcina Hakiela to wciąż temat numer jeden w portalach plotkarskich. O ile aktorka konsekwentnie milczy i nie chce zabierać w tej sprawie głosu, to jej (wkrótce już były) mąż stał się zaskakująco otwarty w kontaktach z mediami. Całkiem niedawno gościł w "Mieście kobiet", gdzie zapewniał o tym, że nie wstydzi się własnych uczuć, i zdradził coś jeszcze.
Nie chciałbym prać brudów, chyba najtrudniejszy moment był taki, że moja była partnerka od jakiegoś czasu prosiła o więcej wolności, przestrzeni. Ja jej to dałem, a pewnego dnia okazało się, że ta wolność ma imię - wyznał wtedy w rozmowie z Aleksandrą Kwaśniewską.
Nagłe wyznanie zranionego tancerza wywołało lawinę komentarzy. Część internautów wyraźnie stoi po jego stronie, inni z kolei twierdzą, że publiczne rozprawianie o rozstaniu z żoną to zaprzeczenie temu, co wspólnie oświadczyli jeszcze 1,5 miesiąca temu. Na temat ich decyzji wypowiadają się też kolejne osoby, w tym znajomi z show biznesu.
Teraz z kolei głos zabrała Olga Legosz, jedna z prowadzących programu "Miasto kobiet", w którym Hakiel niedawno się zwierzał. Na pytanie o to, co sądzi o jego wynurzeniach, stwierdziła:
Sądzę, że lizanie ran, udzielanie wywiadów - jest zwyczajnie słabą metodą. Wiem to, bo sama kiedyś lizałam swoje. A jeśli szukasz zemsty, to lepiej usiąść na brzegu i poczekać, aż przypłyną ciała wrogów.
Myślicie, że Marcin weźmie sobie jej słowa do serca?