Nie da się ukryć, że w show biznesie zawsze znajdzie się miejsce dla dzieci znanych twarzy. Żywym tego przykładem jest Oliwia Bieniuk. Choć pociecha zmarłej przed laty Anny Przybylskiej i Jarosława Bieniuka nie jest jeszcze pełnoletnia, już udaje się jej nabierać doświadczenia w branży.
17-latka ma na swoim koncie kilka zarówno amatorskich, jak i profesjonalnych sesji zdjęciowych, kampanię reklamową dla marki sprzedającej torebki, a także występ w krótkometrażowym filmie.
W związku z nabierającą rozpędu karierą Oliwka udzieliła ostatnio wywiadu. W rozmowie z Vivą nastolatka opowiedziała między innymi o swoich planach na przyszłość, zdradzając, czy zamierza iść w ślady mamy, zostając pełnoetatową aktorką:
Podoba mi się ten zawód. Pasjonuję się nim i naprawdę lubię odgrywać różne role. Myślę nawet o studiach w szkole teatralnej, ale nie wiem, czy się dostanę... - ujawnia panna Bieniuk i zaznacza:
Muszę u siebie jeszcze parę spraw podszkolić. Teraz na przykład chodzę na lekcje śpiewu. A niedawno zaczęłam uczyć się dykcji i poprawnej wymowy. To ważne dla aktorów, więc warto się podszkolić.
17-latka odpowiedziała także na pytanie, czy zdecydowałaby się iść w stronę aktorstwa, gdyby nie to, że właśnie tym zajmowała się jej mama:
Możliwe, że tak, bo ja przecież w pewnym sensie żyję aktorstwem od małego. Mama zabierała mnie na sesje, które bardzo mi się podobały, i w ogóle uważałam, że aktorka ma barwne życie - wspomina Oliwia i dodaje:
Nie wiem jednak, czy mama, gdyby żyła, byłaby zadowolona z mojej decyzji. Nie wiem nawet, kim według niej miałabym zostać w przyszłości. Nigdy o tym nie rozmawiałyśmy. Ale przecież nie ma nic złego w tym, że spełniam swoje marzenia. Być może naprawdę ma się to w genach? - rozmyśla na łamach dwutygodnika i kontynuuje: W każdym razie chodzę do liceum, do klasy o profilu teatralno-filmowym. W tej samej szkole uczyła się moja mama. A w pierwszej klasie zagrałam w krótkiej etiudzie, której tematem były depresja i handel ludźmi. W tym filmiku zagrałam dziewczynę chłopaka, który miał jechać do Niderlandów do pracy i tam go porwali. A gdy ja dowiedziałam się o tym, musiałam zagrać wielki smutek.
Córka Ani i Jarka w rozmowie z dziennikarką odniosła się również do kilku innych projektów aktorskich, w których przyszło jej brać udział, w tym do ostatniego filmu Reżysera Życia. Młoda celebrytka zdradziła, czy trudno jej było zagrać rolę w produkcji znanego youtubera, w której wypowiada kwestię, nawiązującą do śmierci mamy.
Na pewno niełatwo. Chociaż nie rozpłakałam się na planie, a być może powinnam. Ale nie umiem płakać na zawołanie, nie umiem przy ludziach ronić łez, myśląc o mamie. Musiałabym być wtedy sama ze sobą... - ujawnia i dodaje, że bardzo cieszy ją, iż jej najbliżsi obejrzeli film z jej udziałem:
Tata i bracia też go widzieli i bardzo się wzruszyli, bo ta końcówka wyciska łzy. Myślę również, że mama gdzieś tam, na górze, patrzyła, jak go nagrywaliśmy, dodając mi dobrej energii.
Na pytanie, czego mama życzyłaby jej na 18. urodziny, odpowiedziała, że "nie potrafi sobie nawet wyobrazić tego, co mogłaby jej powiedzieć", a następnie zdradza, czy zdarza się jej "rozmawiać" z rodzicielką:
Nie, choć wierzę w Boga - mówi stanowczo Bieniuk i tłumaczy:
Nie mam takiego przeświadczenia, że można rozmawiać z tymi, którzy już odeszli. Codziennie jednak o niej myślę. I o tym, czy pochwaliłaby moje decyzje.
Nastolatka jest świadoma, że jeśli chce iść w ślady mamy, ma przed sobą dużo pracy:
Teraz bardzo potrzebne mi będzie wsparcie, bo przecież zaczęłam klasę maturalną, a potem będę się starała dostać do szkół aktorskich w Warszawie, Krakowie, Łodzi czy Wrocławiu. Wiem, że egzaminy są ciężkie i że jest dużo chętnych. Ale najważniejsze to myśleć pozytywnie. Teraz już rozumiem, co to znaczy, bo jestem dojrzalsza niż na przykład pięć lat temu. Dużo zrozumiałam. I czuję o wiele większą odpowiedzialność za to, co robię.
Myślicie, że Oliwce uda się dopiąć swego, dostając się na studia aktorskie?