Pod koniec zeszłego roku o Omenie Mensah zrobiło się nieco głośniej po tym, jak podzieliła się swoimi doświadczeniami, jeżeli chodzi o rekrutowanie pracowników. Posiadająca własną firmę i fundację dziennikarka ubolewała wówczas nad wygórowanymi wymaganiami młodych i niedoświadczonych osób, z którymi przyszło jej pracować.
Pracownik co 15 minut idzie na kawkę, o nadgodzinach nie ma mowy. Jestem nauczona po prostu zupełnie innej kultury pracy - mówiła poirytowana w rozmowie z serwisem "Money".
Ostatnio Mensah udzieliła kolejnego wywiadu. Tym razem otworzyła się jednak na temat swojego pochodzenia i innej, jak na polskie standardy, urody. Prezenterka ujawniła, jak w związku z tym była przed laty traktowana w Polsce. Okazuje się jednak, że trudne chwile tylko ją umocniły.
(...) Gdy byłam dzieckiem, nie mogłam zrozumieć, dlaczego komuś przeszkadza, że mam inny kolor skóry i kręcone włosy. W mojej szkole w Jeleniej Górze byli bliźniacy, blondyni. Byli dla mnie najbardziej okrutni. Gdy poskarżyłam się tacie, kazał mi wziąć sprawy w swoje ręce. Od tamtej pory nie czekam, aż ktoś mi pomoże, bo uważam, że jeśli ma dwie zdrowe ręce do pracy, głowę, rozsądek i mądrość, sam da sobie radę. I to ja mam predyspozycje do tego, by pomagać - wspomina na łamach magazynu "Viva!", dodając, że z czasem udało się jej "zrobić atut ze swojej inności":
(...) Bo w tej szerokości geograficznej, czyli w Polsce, jestem inna. Oczywiście miałam szczęście, że na mojej drodze pojawiły się osoby, które zauważyły mnie i dały szansę. Spojrzałam na siebie, tak jak one spojrzały na mnie. One uwierzyły, że moja egzotyczna uroda pomoże mi w karierze, w rozwoju. Mówię o tym, bo chcę, żeby ludzie wiedzieli, że coś, co dzisiaj jest twoim przekleństwem, jutro może być wybawieniem - dzieli się własnymi spostrzeżeniami.
42-latka nawiązała też do sztuki teatralnej, która powstała jakiś czas temu z jej inicjatywy. Okazuje się, że początkowo nie było zbyt wielu chętnych do zaangażowania się w spektakl ukazujący współczesne problemy Polaków z tolerancją.
(...) Przez półtora roku nie znalazłam w środowisku teatralnym nikogo, kto chciałby ją wystawić. Nie chcieli mnie. Dla nich byłam panią z telewizji, która ma jakąś fundację i im zawraca głowę - żali się Omenaa, dodając jednak, że szybko znalazła rozwiązanie:
Podeszłam do tematu inaczej. Znalazłam producenta wykonawczego, który zna to hermetyczne środowisko i który pomógł wyprodukować sztukę. Premiera była sukcesem. Moja macierzysta stacja telewizyjna kupiła prawa do ekranizacji. Teraz, po przerwie spowodowanej pandemią, spektakl wraca na deski teatrów. W marcu zagramy w Londynie i w Warszawie. Dzięki tej sztuce ludzie bardziej dostrzegają potrzebę akceptacji i tolerancji. I tego, że każdy człowiek jest inny, a przy tym wyjątkowy - mówi podekscytowana o "Wymieszani, posortowani, czyli czarno to widzę".
42-latka na pytanie, czy jest z siebie dumna, odpowiada:
Mama i tata w końcu są ze mnie dumni.
Następnie wyjaśnia, o co chodzi z użytym przez nią "w końcu":
Mama dumna jest zawsze. Żeby dogodzić tacie, musiałam zbudować szkołę w Afryce - tłumaczy, śmiejąc się. W końcu zasłużyłam na pochwałę od niego. Jestem wykształconą kobietą, ale zawsze byłam oceniana przez pryzmat wyglądu. Najpierw każdy widział dosyć atrakcyjną kolorową dziewczynę, a dopiero później zastanawiał się, czy ona ma w ogóle coś do powiedzenia - kontynuuje i dodaje na zakończenie pół żartem, pół serio:
Myślę, że koło sześćdziesiątki będzie idealnie. Wtedy też, jak już będę siwa, zajmę się napisaniem doktoratu. Teraz brakuje mi na to czasu - zapowiada.
Doceniacie szczerość dziennikarki?
Przypominamy: Fundacja Omeny Mensah WYBUDOWAŁA SZKOŁĘ dla dzieci w Ghanie. "Ziściło się moje największe marzenie"