Na fali zmian, jakie kilka tygodni temu wstrząsnęły radiową Trójką, z rozgłośnią pożegnało się kilku redaktorów. Niektórzy, gdy ucichła burza wokół zamieszania z Listą Przebojów, wrócili Polskiego Radia. Inni wciąż pozostają poza burtą Trójki - Wojciech Mann przeniósł się do radia Nowy Świat, Marek Niedźwiecki pisze książkę i szykuje do procesu z władzami Polskiego Radia.
Swój ciepły kąt w Trójce znalazła tymczasem Beata Pawlikowska. Była żona Wojciecha Cejrowskiego dostała swoją audycję, "Blondynka w Trójce", której można słuchać w każdą niedzielę. Wczoraj Pawlikowska nie pojawiła się na Myśliwieckiej, zamiast tego nadawała... z dachu swojego domu. Na swoim FB dziennikarka napisała, że jest na kwarantannie.
Już w sobotę Beata Pawlikowska donosiła swoim fanom, że jest zamknięta w domu, w związku z czym następnego dnia nie pojawi się w redakcji Trójki:
Zostałam objęta kwarantanną, nie mogę wyjść z domu, dlatego jutro poprowadzę audycję z dachu. Zapraszam do najbardziej niezwykłych domów, jakie widziałam podczas podróży po świecie - napisała podróżniczka.
W niedzielę ekspertka od języków, zdrowego odżywiania i zdrowia psychicznego dokładniej wyjaśniła, dlaczego musi nadawać z dachu:
Siedzę na dachu mojego domu, gdzie mam najlepszy zasięg. Nie w studiu przy ulicy Myśliwieckiej w Warszawie, skąd zwykle prowadzę program. Jestem w domu, ponieważ nieoczekiwanie dwa dni temu okazało się, że znam kogoś, kto zna kogoś, u kogo wykryto wirusa - wyjaśniła Pawlikowska i dodała:
Zostałam więc objęta kwarantanną ze skutkiem natychmiastowym. Dlatego weszłam na dach, żeby zabrać Państwa dzisiaj do kilku najbardziej niezwykłych domów, jakie widziałam podczas podróży po świecie - zapowiedziała podróżniczka.
Zobacz też: Beata Pawlikowska wyraża wdzięczność dla Cejrowskiego: "Dzięki rozstaniu mogłam poznać i zrozumieć siebie"
Fani Pawlikowskiej postanowili podtrzymać ją na duchu:
Wierzę w to że coś takiego jak Karma istnieje i mam nadzieję, że Bóg, Siła Wyższa nie dopuści do tego by osoba tak pozytywna jak Pani, która życie tak wielu osób zmieniła, odczarowała na lepsze, doświadczała choroby lub innej negatywnej siły. Jestem głęboko przekonany o tym, że wszystko będzie dobrze - na FB Pawlikowskiej pojawiły się uduchowione listy wielbicieli Beaty i jej pozytywnego myślenia.
Pawlikowska dziękowała za wsparcie i, zgodnie z wyznawaną przez siebie w ostatnim czasie filozofią bycia pozytywnym na przekór wszystkiemu, napisała:
Jestem wdzięczna za wszystko, co przyniesie życie. Według mnie nie istnieją „negatywne siły”, jak pan to nazwał. Każda siła jest neutralna, każde zdarzenie jest neutralne, a to co nadaje im barwy, to moja interpretacja. Ja podjęłam już dawno wewnętrzne postanowienie, że we wszystkim jestem w stanie znaleźć dobre strony. Niezależnie od tego co się zdarzy, wiem, że życie przynosi mi tylko takie doświadczenia, które mają nauczyć mnie czegoś ważnego albo zrozumieć coś, co pomoże mi być lepszym człowiekiem.
Dalej Pawlikowska dała się unieść fali natchnienia tłumacząc, co ma wspólnego jej myślenie z ewentualną walką z wirusem:
Dzięki temu jestem wolna od strachu. Kiedy jestem wolna od strachu, mam silniejszy układ odpornościowy. Kiedy mam silny układ odpornościowy, poradzę sobie z każdym wirusem - oświadczyła Beata.
Przy okazji Pawlikowska zademonstrowała swoje marketingowe umiejętności reklamując jedną ze swych niezliczonych książek. Tym razem na warsztat poszedł "praktyczny kurs o życiowej przemianie" pod tajemniczym tytułem „Kody podświadomości".
Myślicie, że pozytywne myślenie jest w stanie pokonać wirusa?