Kilka miesięcy temu znany patoyoutuber Kamerzysta w końcu się doigrał. Po tym, jak znany ze skandalicznego contentu twórca internetowy opublikował w sieci nagranie, na którym upokarza niepełnosprawnego chłopaka, zainteresowała się nim prokuratura. W efekcie Łukasz Wawrzyniak, bo tak nazywa się mężczyzna, trafił do aresztu.
W październiku Kamerzysta wyszedł na wolność. Sąd zezwolił na opuszczenie aresztu po wpłaceniu 100 tysięcy złotych kaucji. Na 27-latka nałożono zakaz opuszczania kraju oraz dozór policyjny. Jednocześnie postawiono mu kolejny zarzut związany z uderzeniem 66-letniego mężczyzny. Do incydentu miało dojść w styczniu podczas kręcenia jednego z filmów youtubera.
Aktualnie Łukasz cieszy się wolnością i jak gdyby nigdy nic angażuje w kolejne influencerskie projekty (!). Okazuje się bowiem, że jego problemy z prawem niektórym zupełnie nie przeszkadzają... Wawrzyniaka zaproszono na przykład do wzięcia udziału w gali nowej federacji - Prime Show MMA. 27-latek ma spotkać się w oktagonie ze swoim byłym kolegą, Lordem Kruszwilem.
Ostatnio odbyła się konferencja nowego widowiska z walkami w tle, podczas której wywiadu udzielił i Kamerzysta. Nie obyło się bez tematu związanego z pobytem w areszcie, który mężczyzna wspomina zaskakująco dobrze. Na pytanie "jak było", udzielił zaskakującej odpowiedzi.
Dobrze, uważam że było całkiem przyjemnie w tym areszcie - zachwalał przymusowe odizolowanie, dopatrując się w kilku miesiącach spędzonych w zamknięciu samych superlatyw.
Wiadomo, człowiek może się nauczyć różnych przydatnych rzeczy w normalnym życiu. Bardziej takich podstawowych, których ja wcześniej nie umiałem zrobić, na przykład pościelić po sobie, czy ugotować sobie coś - podsumowował, następnie ujawniając, czy w areszcie ktoś chciał go skrzywdzić:
A kto miał mnie skrzywdzić? To tak nie wygląda, to jest XXI wiek, służba więzienna stara się tam izolować. (...) Ja nie byłem na jakichś ochronkach czy tego typu rzeczach, tylko bardziej z osobami, które tam były ze względu na podobne artykuły - wyjaśnia optymista, dodając, że "cały areszt go znał", a współosadzeni ponoć nie mogli uwierzyć, że Łukasz w ogóle został zamknięty w areszcie:
Oni się dziwili, że ja siedzę - twierdzi, zdradzając, że jedyną nieprzyjemną sytuację przeżył podczas transportu do aresztu.
Z recydywą. Raz w transporcie. Powiedzieli, że kazałem jeść g*wno niepełnosprawnemu chłopakowi. Ja powiedziałem, że to nie było g*wno, tylko nutella i to był wyreżyserowany film. Nie chcieli mi uwierzyć. (...) Stricte słowna przepychanka - dowiadujemy się.
Cieszycie się, że Wawrzyniak znów jest na wolności i może realizować swoje pasje?